Powracający koszmar
To już siódmy tom serii thrillerów kryminalnych z Erykiem Deryło, a Lublin znowu spłynie krwią. Poszczególne części można czytać poza kolejnością, choć pewne sprawy z życia osobistego komisarza wymagają chronologii, jednakże autor zawsze przypomina o tych najważniejszych wydarzeniach. Wszystkie okładki utrzymane są w podobnej, mrocznej stylistyce, idealnie wpasowując się w treść książek Czornyja.
„Zjawiam się, gdy tego zapragnę, i całkowicie zniewalam. Wzbudzam najgorsze przerażenie, fałszywe, choć bliskie prawdzie. Dostrzec mnie może tylko ten, kto pierwej zamknie swe oczy. Kim jestem?”
Koszmarem.
Igor Lubow popełnia samobójstwo w więzieniu. Był poczytnym twórcą kryminałów, Bestią, która mordowała dokładnie w taki sposób, w jaki ginęli bohaterowie jego powieści. Po jego śmierci dochodzi do kolejnego morderstwa, identycznego z opisanym w jednej z jego wielu książek. Są one wyjątkowo brutalne i krwawe, a zabójca ściśle trzyma się ich treści. Sprawą zajmuje się Eryk Deryło wraz z Tamarą Haler.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to wyjątkowa brutalność. Odnoszę dziwne wrażenie, że autor lubuje się w opisywaniu takich scen, a na pewno osiągnął w nich pewne mistrzostwo. Jego mordercy to zawsze bezwzględni sadyści osiągający szczyty dewiacji. Jestem na granicy wytrzymałości – tak duży szok wywołuje opis zadawanych tortur. Są niezwykle obrazowo przedstawione – odradzam czytelnikom o słabszych nerwach, za to ci spragnieni krwi będą w pełni usatysfakcjonowani. Dawno nie czytałam czegoś tak obrzydliwego, co powodowałoby u mnie wręcz odruch wymiotny.
Wydawać by się mogło, że w tego typu książkach palmę pierwszeństwa dzierżyć powinna zagadka kryminalna, jednak i w tym przypadku, na prowadzenie wysuwa się wyjątkowe okrucieństwo. Charakterystyczny styl pisania: mocny, dosadny, agresywny oraz niezwykle dynamiczna, pełna nagłych i nieoczekiwanych zwrotów akcja, to również pewne stałe w warsztacie pisarza.
Wybitnie spektakularne zbrodnie, oparte na ciekawym pomyśle spychają na dalszy plan całą intrygę kryminalną, i tak jest za każdym razem. Autor stawia przede wszystkim na szok i bezwzględną brutalność... i świetnie mu to wychodzi.