Dynamicznie rozwijające się w ostatnim czasie polskie uniwersum S.T.A.L.K.E.R.-a doczekało się kolejnej pozycji, tym razem przełomowej. Do zdominowanego przez mężczyzn pisarskiego grona dołączyła przedstawicielka płci pięknej. Czy kobieca wizja Zony przedstawiona przez Joannę Kanicką w Bagnie Szaleńców sprostała wysoko postawionej poprzeczce?
To kolejna pozycja w Fabrycznej Zonie – serii obracającej się w tematyce postapokaliptycznej, zapoczątkowanej przez lublińskie wydawnictwo Fabrykę Słów. Jest to także już dwunasta osłona powieści umiejscowionych w uniwersum S.T.A.L.K.E.R.-a.
W swojej debiutanckiej powieści Joanna Kanicka przedstawia czytelnikom historię dwójki stalkerów: Zielonego i Łazika. Całość zaczyna się od tego, że ich spokojne śniadanie przerywa wpadający z impetem przez okno artefakt. Co się okazuje, ta niecodzienna i wprawiająca w niezłą zagwozdkę bohaterów sytuacja, zapoczątkowuje całą serię wydarzeń, które czytelnik ma przyjemność śledzić przez prawie czterysta stron. Na całe szczęście autorka nie poprzestaje tylko na tym jednym intrygującym elemencie, lecz stopniowo, wraz z kolejnymi wątkami dodaje coraz to nowsze niewiadome. W ten sposób buduje charakterystyczną potrzebę dalszego czytania i poznawania szczegółów oraz elementów układanki. Strony mijają, a to cudowne uczucie zdaje się nie mieć końca. Zdecydowanie jest to lektura, która potrafi zarówno trzymać w napięciu, jak i zaskakiwać.
Charakterystycznym elementem Bagna Szaleńców jest także sposób prowadzenia narracji. Poza podziałem na pierwszoosobową, zarezerwowaną dla Zielonego (który zdaje się grać nieco większa rolę) oraz trzecioosobową, autorka postawiła na ciekawy zabieg celowego „powtarzania” pewnych scen z perspektywy dwóch postaci. Jest to nie tylko intrygujące i niecodzienne, ale też uzmysławia czytelnikowi, ile różnych przebiegów może mieć jedna i ta sama sytuacja w zależności od perspektywy. Warto też co nieco wspomnieć o bohaterach samych w sobie. Chociaż przez książkę nie przewija się ich zbyt wielu, to są oni naprawdę solidnie zaprojektowani, wyróżniają się mocno zarysowanym charakterem i sporą dozą unikalności. Ba, nawet drugo czy trzecioplanowi zdają się prezentować swoją własną, niespotykaną nigdzie indziej osobowość.
Nie mam także nic do zarzucenia książce pod względem stalkerskiego klimatu. Zona pozostaje taką, jak być powinna, dalej rządząc się swoimi prawami i przyciągając do siebie wszelakiej maści osobistości. A propos osobistości, to z racji kobiecego pióra spodziewałem się nieco większej roli kobiet w Zonie. I tym razem przyszło mi obejść się smakiem. Ot, taka moja fantazja, by przeczytać kiedyś o przygodach pełnoprawnej kobiety-stalkerki. Wracając już do klimatu, to nie doszukałem się ani jednego elementu zaburzającego całość. Jest Zona, są stalkerzy, anomalie, mutanty, artefakty, jest wódka i gitara. Wszystko to, co powinno się znaleźć zostało zawarte, rezerwując przy tym odrobinę miejsca na wkład własny autorki. Idealny balans pomiędzy światem zastanym a dodanym.
Muszę również pochwalić Joannę Kanicką za przebieg fabuły w Bagnie Szaleńców. Zaprezentowana historia to na pozór prosta i nieskomplikowana przygoda, która w miarę upływu czasu rozkręca się na dobre. Całe szczęście udało się jej przy tym uniknąć tematu tajemnych laboratoriów, skrytych w opuszczonych i nieprzeniknionych bunkrach. Jak dla mnie jest to motyw już zbyt często przewijający się w książkach z uniwersum S.T.A.L.K.E.R.-a. Dlatego też niezwykle przyjemnie śledziło mi się losy Zielonego i Łazika, pozbawione wspomnianych wyżej ekscesów.
Podsumowując, Bagno Szaleńców to dopracowana pozycja, oferująca niezwykle klimatyczną przygodę prosto w głąb Zony. Są tu wszystkie elementy składające się na dobrą powieść, oferując czytelnikowi pierwszorzędne doświadczenia. Nie pozostaje nic innego, jak wygodnie się rozsiąść, dać się porwać lekturze, a następnie bacznie obserwować. Bowiem na naszych oczach, może tworzyć się solidna scena polskiego S.T.A.L.K.E.R.-a z młodymi autorami na czele.