By czytać „Attylę” Napiera wcale nie trzeba interesować się historią. Wystarczy zamiłowanie do dobrej literatury.
Co więcej, by dobrze się bawić, niekoniecznie trzeba znać wszystkie trzy tomy sagi. Mimo że każda część poświęcona jest legendarnemu wodzowi Hunów oraz jego drodze do stworzenia niewyobrażalnej potęgi, czytelnik patrzy na Attylę z perspektywy różnych etapów jego życia.
Tom pierwszy opowiada historię, w której główny bohater zaczyna być wychowywany, szkolony i przystosowywany do roli wielkiego wodza. Napier ciągnie ją aż do momentu słynnego wygnania Attyli oraz jego trzydziestoletniej tułaczki.
Tom drugi, „Nadciągająca burza”, to wyczekiwany powrót do ludu i tworzenie wielkiej armii.
Z kolei „Wyrok” stanowi wielki finał, zarówno trylogii, jak i historii o Attyli. Hunowie ruszają na Rzym. Czytelnicy choć trochę zaznajomieni z historią już teraz mogą sobie dopowiedzieć zakończenie. Resztę zachęcam do sięgnięcia po sagę Napiera. Przede wszystkim dlatego, że jest to powieść rzetelna i wiarygodna. Napier opiera się o publikacje m.in. Norwicha, Mitchella oraz Heathera. Co więcej, potrafi doskonale konstruować akcję i niezwykle obrazowo przedstawić historyczne wydarzenia. Sceny walk, pojedynków oraz innych form przelewu krwi czyta się z zapartym tchem.
„Wyrok”, jak i pozostałe dwa tomy, to jednak coś więcej niż tylko brutalna jatka. To znakomite studium postaci. W trzeciej części sagi czytelnik spotyka Attylę opętanego i zdesperowanego. Rządnego zemsty oraz krwi. Człowieka z szaleństwem w oczach, który do swojego celu dojdzie po trupach. I to po jak największej ich ilości.
Lecz przecież „Attyla” to nie tylko postać legendarnego wodza. Napier przedstawia w swoim dziele całą paletę historycznych postaci, które pojawiają się także w „Wyroku”. Aecjusz (wódz cesarskiej armii Zachodu), Atenaida (żona Teodozjusza II), Ellak (syn Attyli), Hereka (pierwsza żon Attyli), Marcjan (cesarz wschodniorzymski) oraz wiele, wiele innych przeplatanych bohaterami fikcyjnymi, jednak z zaznaczeniem o dużym prawdopodobieństwie ich faktycznego istnienia. Stąd lekkość (trzy tomy, każdy po mniej więcej 600 stron) książki. Daleko jej do standardów powieści historycznych. Tom zamykający sagę Napiera czyta się jak pasjonującą beletrystykę bazującą na wydarzeniach
z przeszłości.
Napierowi należy się wielki szacunek. Dawno nikt nie porwał się na tak imponującą i tak skrupulatnie przygotowaną opowieść z historią w tle. Opowieść bardzo równą i pasjonującą. Jednak to właśnie „Wyrok”, czyli finał całej historii, stanowi najmocniejszy jej punkt. Bynajmniej nie ze względu na walory czysto literackie. Tak chciała historia.
Michał Baniowski