W listopadzie 2018 roku miałem przyjemność zapoznać się z pracą Edwarda Brooke-Hitchinga na temat dawnej kartografii (Złoty atlas). Zachwyciłem się nim, szczególnie stroną graficzną. Tym razem w moje ręce wpadł Atlas nieba. Najwspanialsze mapy, mity i odkrycia we Wszechświecie. Ziemia została już opisana, więc przyszła kolej, aby spojrzeć w gwiazdy. Oczywiście należy spodziewać się atrakcyjnej wizualnie, i nie tylko, przygody.
Człowiek od zawsze spoglądał w niebo z fascynacją i próbą odgadnięcia przyczyn istnienia: swojego oraz wszystkiego, co go otacza. Firmament, w odróżnieniu od lądów, przez tysiąclecia pozostawał jedynie w zasięgu ludzkiego oka, nawet bez szkiełka. Z powodu ograniczonych możliwości naukowego podejścia początkowo radzono sobie przeważnie odwołując się do wierzeń i religii, tworząc rozmaite opowieści. Z czasem nauka czyniła postępy, które nierzadko znajdowały się w opozycji do wyjaśnień natury religijnej. Bez względu na to, jaką drogę obrano, tworzono liczne graficzne wizerunki ciał niebieskich, które poza funkcją poznawczą posiadały walory estetyczne. To właśnie one zostały zebrane w Atlasie nieba.
Bogactwo szaty graficznej nie różni się od poprzednich prac Brooke-Hitchinga (podobnie format i twarda oprawa). Mamy do czynienia z pięknym albumem, którym zainteresują się nie tylko miłośnicy zabytków kartografii czy obserwacji astronomicznych. Obok licznych map nieba znalazły się innego rodzaju jego alegoryczne przedstawienia oraz dwudziestowieczne obrazy uzyskane dzięki skomplikowanej aparaturze pomiarowej, a także zdjęcia i ryciny odkrywców oraz ich domniemanych osiągnięć, np. krajobrazu Księżyca i jego mieszkańców z XIX wieku. Treść również pozostaje na wysokim poziomie. Autor rozpoczął wędrówkę od prahistorii (najprawdopodobniej już wówczas ludzie gromadzili i wykorzystywali wiedzę pochodzącą z obserwacji ciał niebieskich, np. do odmierzania czasu) aż po najnowsze odkrycia marsjańskich łazików. Obok opowieści mitologicznych, kosmologicznych i religijnych pojawiły się obserwacje naukowe, nierzadko mylne, a niekiedy zaskakujące dokładnością, jak np. powstały w Chinach około 700 roku najstarszy kompletny atlas gwiazd (kilkaset lat przed skonstruowaniem teleskopu). Tym samym mamy do czynienia w dużym stopniu również z historią astronomii, astrofizyki oraz postępu technicznego.
Atlas nieba okazał się być przyczyną nader interesującego wątku rozmowy podczas jednego ze spotkań z moim kolegą, znakomitym mapofilem, którego zbiory i ich szczegółowa znajomość oraz umiejętności kartograficzne ciągle mnie zaskakują. Dowiedziałem się przy tej okazji o jego młodzieńczych zainteresowaniach astronomią i bardzo dobrej orientacji w gwiazdozbiorach. Przewracając kartki, ledwo spojrzawszy na jedną z map, rozpoznał ją bez najmniejszych trudności, jak również ukazane na niej obiekty. O tym obszarze jego zainteresowań nie miałem bladego pojęcia. Podobnie jak Złoty atlas rok temu, tak i teraz recenzowany album trafił w jego ręce jako prezent imieninowy. Sądzę, że niejedne oczy ucieszyłby widok takiego prezentu.