Ania dorasta i chyba powoli powinniśmy nazywać ją panną Anną. Lato się kończy, żniwa zostały zakończone, w Avonlea rozpoczyna się rok szkolny. Dzieci udają się do klasy, ale tym razem nie zastaną tam oddanej im do reszty nauczycielki. Ona bowiem, razem z Gilbertem, Karolem Sloanem i Priscillą Grant, udaje się na uniwersytet do Redmond. Zaczyna się w jej życiu zupełnie nowy etap. Będzie mogła oddawać się swojej pasji i studiować literaturę tak, jak marzyła. Ania wpadnie w wir nauki, ale w jej życiu pojawią się również nieoczekiwane zmiany i nowi przyjaciele.
Jedną z nich jest Izabela Gordon, która jest bohaterką niezwykłą. Z pozoru gadatliwa i lubiąca być w centrum uwagi, skrywa w sobie wielkie i otwarte na innych serce. Przede wszystkim szuka partnera życiowego, wielkiej miłości, o której rozmyśla w sposób przezabawny, nie mogąc się zdecydować na jednego mężczyznę. W życiu Ani pojawi się również mężczyzna – Robert Gardner. Postać idealna, którą dziewczyna wymyśliła sobie już w dzieciństwie. Co więcej, bohater będzie nią żywo zainteresowany. Czy skradnie serce Ani? Jedno tylko mogę zdradzić – będzie miał konkurenta, który również nie pozostaje obojętny uczuciom dziewczyny.
Ania na Uniwersytecie pokazuje zupełnie inną twarz naszej ulubionej bohaterki. Nadal jest marzycielką, niepoprawną optymistką, bardzo ambitną studentką, najlepszą przyjaciółką, ale co więcej okazuje się, że Ania też czasem jest niezdecydowana i zagubiona w swoich marzeniach. I jak na prawdziwą studentkę przystało, obok nauki, odnajduje się na balach czy spotkaniach ze znajomymi. Zdecydowanie taka Ania bardzo mi się podoba. A dodatkowy wątek miłosny sprawia, że faktycznie czujemy się i rośniemy razem z bohaterką.
Obok perypetii uniwersyteckich, co jakiś czas, Montgomery przenosi nas na Zielone Wzgórze. Tam również czeka mnóstwo zmian. Maryla zamieszka z panią Linde, Diana odnajdzie miłość życia. Zatem wszystkich czekają zmiany. Czy będą dobre, czy jednak przyniosą bohaterom troski i zmartwienia? Na to pytanie już każdy czytelnik musi odpowiedzieć sobie sam. Ja osobiście jestem zachwycona, jak zresztą każdą częścią przygód panny Shirley. Świat stworzony przez Montgomery jest prosty, zabawny, ale także niepozbawiony gorzkich wydarzeń. Wszak takie jest życie, czasem radosne, czasem doprawione goryczą rozczarowań. Ta mieszanka sprawia, że losy bohaterów Avonlea są tak bliskie każdemu, kto się w nie zagłębi.
Nie sposób także nie wspomnieć o pięknym wydaniu Wydawnictwa MG. Uwielbiam tę ilustrowaną serię, ponieważ jest dopracowana w każdym szczególe. Dobrą książkę, powinno się czytać dobrze, a dzięki takiemu wydaniu jest to możliwe.