Ciągle zdrada i zdrada. Codziennie kogoś na świecie dotyka ten problem. Codziennie któraś z kobiet wylewa przez to morze łez. To boli, nie da się tak łatwo o zdradzie zapomnieć. Gorzej, gdy do tego wszystkiego dochodzi kwestia dzieci. Trzeba im wytłumaczyć, dlaczego tatuś nie mieszka z rodziną. Zrobić to w subtelny sposób, ale czy taki istnieje? Przed takim dylematem i rozterką, stoi właśnie Joanna, główna bohaterka książki Zdradzona Magdaleny Krauze.
Asia to typowa matka. Pracuje, poświęca całe swoje siły przerobowe dwójce dzieci i ma cały dom na głowie. I nawet nie dostrzega tego, kiedy jej mąż zmienia się; za każdym razem próbuje znaleźć usprawiedliwienie dla jego zachowania. Kiedy nie pomaga w domu, ciągle jest w delegacjach i zaczyna o siebie aż nadto dbać, zaczyna jej się jednak włączać światełko ostrzegawcze. Zaczyna badać sytuację, a także przygląda się bardziej zachowaniu własnego męża. Gdy tylko oznajmia jej, że jedzie w delegację, kolejną w tym miesiącu, postanawia go śledzić. Śledztwo zaprowadziło ją na ulicę Akacjową…
Każda zdrada boli, szczególnie, gdy ją odkrywamy, i gdy dowiadujemy się, że nasza druga połówka nie ma zamiaru stanąć po naszej stronie. W tym wypadku nasza główna bohaterka, mogła dowiedzieć się, że jest gruba, zaniedbana i brakuje jej ilorazu inteligencji.
Tę książkę przeczytałam w jeden dzień. Ultra lekka, a przy okazji powodująca niekontrolowane wybuchy śmiechu. Uwielbiam bohaterki, które mają spore poczucie humoru, a przy okazji nie stronią od sarkazmu i ironii. W tym wypadku nasza Asia jest właśnie taką kobietą z jajami. Znajdziemy tu też przykład teściowej z piekła rodem. Wiecznie niezadowolona, wiecznie krytykująca i wiecznie poprawiająca synową.
Zdrada to nie jest łatwy temat. W tym wypadku autorka tak pięknie poprowadziła akcję, że przez całą książkę nie chce jej się kończyć, ale kiedyś i to nadchodzi. Po jej przeczytaniu gwarantowana poprawa humoru i ogromny uśmiech. Jeżeli szukasz lektury, która będzie lekka, da zapomnieć o otaczającym nas świecie i przy okazji da ci ogromną dawkę śmiechu, to warto po nią sięgnąć. To nie tylko książka, ale także antydepresant, by nie zwariować! A końcówka? Dodaje skrzydeł, które na samym początku zostały podcięte.