NajlePsi przyjaciele. Małgorzata Rogala. Skarpa Warszawska 2025
Historia opowiada o suczce Abrze, która trafia do domu Babci Zosi. Tam dostaje miłość człowieka i jest bardzo zadowolona. Pewnego dnia spotyka psiaka Czarka, mającego zupełnie inne doświadczenia. Uciekł bowiem od swoich opiekunów, od których nie dostawał odpowiedniej uwagi. Babcia Zosia przygarnia więc drugiego psiaka, jednak wkrótce Czarek znika. Kilka miesięcy później umiera Babcia i Abra trafia do schroniska. Tam postanawia zawalczyć o siebie, nowy dom i marzy o spotkaniu z przyjacielem. Czy im się uda? Czy znajdzie się dom, w którym Abra i Czarek wreszcie będą szczęśliwi?
Nauczyciele. Freida McFadden. Czwarta Strona 2025
Fabuła nie jest skomplikowana, ale Frieda McFadden nie bawi się w mistrzowskie intrygi. Czytałam wcześniej jej powieść Pomoc domowa i obie mają ten sam styl: wciągający, ale nie męczący, specyficznych bohaterów, mroczny klimat dreszczowca oraz zakończenie, które wciska w fotel. To jest naprawdę dobra autorka thrillerów, które dają czystą rozrywkę i zostawiają z efektem wow na koniec. Dosłownie, w przypadku "Nauczycieli" dwie ostatnie strony sprawiły, że musiałam przewertować do początku, ponieważ nie dowierzałam w to, co czytam.
My przed, my po. Jenny Valentine. Jaguar 2025
Zasadniczo o tej historii nie można powiedzieć wiele, aby niczego nie zaspojlerować. Pojawia się motyw ducha, a może bardziej pourazowego efektu powypadkowego. Jest wątek terapii, żałoby, radzenia sobie z powrotem do rzeczywistości. A potem wszystko wywraca się do góry nogami, ponieważ autorka zaplanowała sobie fabułę kompletnie inaczej i nagle mamy już zakończenie. Powieść jest krótka, do przeczytania za jednym posiedzeniem, ale jej artystyczny styl, ogrom emocji, filozoficznych wręcz przemyśleń głównej bohaterki sprawia, że trzeba robić sobie od niej przerwy. Na minus jest również to, że ta historia nie wciąga.
Babel. Rebecca F. Kuang. Fabryka Słów 2023
„Babel” przenosi czytelnika do XIX-wiecznej Anglii, gdzie magia opiera się na języku i tłumaczeniach. Głównym bohaterem jest Robin Swift, sierota sprowadzona z Kantonu, który trafia do prestiżowego Instytutu Translatoryki w Oksfordzie. Tam odkrywa, że srebrna magia języków nie jest jedynie narzędziem nauki i postępu, ale także orężem imperium, które posługuje się nią do utrzymania swojej władzy i kolonialnej dominacji. W miarę jak Robin zanurza się coraz głębiej w arkana tłumaczenia i poznaje mechanizmy rządzące światem, staje przed pytaniem o lojalność, sprawiedliwość i cenę oporu.
Listy Floryjskie. Arses Andishman. Novae Res 2025
Andishman w subtelny sposób pokazuje, że decyzje, które podejmujemy, nigdy nie są wolne od konsekwencji, a często wymagają ofiary większej, niż jesteśmy gotowi ponieść. To właśnie ten moralny ciężar sprawia, że „Listy Floryjskie” zostają z nami na długo po odłożeniu książki. Dodatkowo styl autora jest lekki, a zarazem poetycki, dzięki czemu prosta forma listu nabiera niezwykłej głębi i szczerości. Nie brak jest jednak elementów, które mogą stanowić wyzwanie. Dla mnie osobiście początek powieści był trudny, ciężko było mi się „wkręcić” w książkę. Epistolograficzna forma narracji wymaga cierpliwości i otwartości od samego początku. Natomiast niektóre wątki wydają się być celowo niedokończone, co może wzbudzać niedosyt. Z drugiej strony to właśnie te wszystkie powyższe elementy sprawiają, że całosć wydaje się być bardziej prawdziwa, a bohaterowie
mniej schematyczni.
mniej schematyczni.