Jeśli zimową nocą podróżny. Italo Calvino. W.A.B 2012
04-11-2012
/ / Kategoria
Recenzje
Calvino to jeden z najważniejszych włoskich pisarzy XX wieku. I eksperymentatorów. Mógłby napisać 10 książek, bo z tylu historii składa się Jeśli zimową nocą podróżny, a napisał jedną – zagmatwaną, poszatkowaną i przewrotną – ale za to inspirującą
W jednej osobie. John Irving. Prószyński 2012
01-11-2012
/ / Kategoria
Recenzje
Poprzez biseksualne skłonności głównego bohatera, Irving pokazuje także kluczowe momenty w dziejach amerykańskiej seksualności; począwszy od rygorystycznych lat pięćdziesiątych, poprzez dwie dekady rewolucji obyczajowej, tragiczne lata '80, podczas których AIDS zaczęło zbierać obfite plony, aż po czasy współczesne.
Dybuk. Marek Świerczek. Wydawnictwo Ammit 2012
31-10-2012
/ / Kategoria
Recenzje
Po przeczytaniu książki czułem zmęczenie, ale nie było to zmęczenie wynikające z nudy. Powieść ani na chwilę mnie nie znużyła, a zmęczenie wynikało z faktu, że bardzo zaangażowałem się w losy bohaterów i ich koszmarnie ciężkie przeżycia i zmęczenie niedawno zakończoną wojną stały się moim udziałem. Książka czasami jest powieścią sensacyjną, czasami horrorem pełnym grozy a czasami mistycznym dialogiem między religijnością i zabobonem. Wywoływała oburzenie, zachwyt lub niesmak, ale czytało mi się ją bardzo dobrze i nie chciałem przestać, a to jest najważniejsze – by lektura wciągała
Zgroza w Dunwich. H.P. Lovecraft. Vesper 2012
31-10-2012
/ / Kategoria
Recenzje
Tak, tak, mowa tu o Cthulhu, mrocznym bóstwie stworzonym przez Howarda Phillipsa Lovecrafta, pisarza o patologicznej wręcz skłonności do nadużywania słów „przedwieczne”, „niewysłowiona”, „plugawe” i wielu tym podobnych. Cthulhu jest wielki, zły i – choć chwilowo przedkłada sen nad anihilowanie naszego świata – tylko czeka cierpliwie, by któregoś dnia pokazać ludzkości, jak wygląda prawdziwe piekło.
Irena. Małgorzata Kalicińska, Barbara Grabowska. WAB 2012
29-10-2012
/ / Kategoria
Recenzje
Ta historia broni się giętkim językiem, ironicznym poczuciem humoru (charakterystycznym zwłaszcza dla powieściowej Jagody) i pragmatyzmem. Zwłaszcza ten ostatni przydaje całości wiarygodności. Mam na myśli to, że wszystko o czym czytamy w „Irenie” miało szansę wydarzyć się naprawdę. Nie jest to zbiór absurdalnie udziwnionych okoliczności i realiów, jakie niekiedy cechują podobne pozycje, w których to „on” poznał „ją” i coś stanęło im na przeszkodzie, ale ostatecznie rzecz skończyła się happy end’em (bo jakże by inaczej).
