Sweetfreak. Sophie McKenzie. YA! 2021. Fragment 3

 Sweetfreak  - Sophie McKenzie

Fragment 3

 

Nazajutrz wyruszam wcześniej do szkoły i idę, pełna ener­gii, wdychając rześkie jesienne powietrze. Nie mogę myśleć o niczym poza spotkaniem z Amelią i tym, że od dzisiaj wszystko się zmieni na lepsze. Być może uda mi się ją na­mówić na wspólną imprezę z okazji moich jutrzejszych uro­dzin. Zjawiam się w szkole tak wcześnie, że muszę pocze­kać na jej przyjście za domkiem woźnego nieopodal bramy.

Przychodzi sama, dosłownie pięć minut przed sprawdza­niem listy obecności. Zrobiła to specjalnie, zapewne po to, by nie odpowiadać na liczne pytania. „Rozumiem cię, przy­jaciółko” – myślę w duchu. Dobrze wiem, jak to jest, gdy woli się uniknąć pytań.

Idzie szybko, ze spuszczoną głową, więc mnie nie do­strzega. Chciałabym za nią zawołać, ale tuż obok przewala się grupka chłopaków z rocznika Poppy i nie chcę wzbu­dzać niepotrzebnej sensacji. Amelia wchodzi do budynku, biegnę za nią, ale w holu natykam się na rozwrzeszczaną grupę starszych uczniów, wybierających się właśnie na wy­cieczkę. Gdybym była wyższa, dostrzegłabym Amelię po­nad ich głowami, ale przy moim niskim wzroście to nie­możliwe. Przepycham się przez tłum, lecz kiedy wyłaniam się po drugiej stronie, nigdzie jej nie widać.

Ściska mnie w gardle. Jeśli poszła prosto do klasy, to zobaczę ją po raz pierwszy w obecności naszych koleżanek i kolegów, a zaplanowałam to zupełnie inaczej.

Mam nadzieję, że skierowała się najpierw do szatni. Przyśpieszam kroku. Dokoła kręci się zbyt wielu nauczy­cieli, bym odważyła się biec; nie chcę tracić czasu na nie­uniknione pouczenia, że poruszam się z „lekkomyślnym pośpiechem”, jak określa to nasza wychowawczyni.

Gdy skręcam na korytarz, gdzie znajduje się szatnia, do sprawdzania listy obecności pozostały najwyżej dwie minu­ty. Widzę Amelię, która stoi, grzebiąc w plecaku. Idę w jej stronę zdenerwowana, z sercem w gardle.

Otwieram usta, żeby do niej zawołać. Zanim zdążę to zrobić, wchodzi do szatni. Rozglądam się dookoła. Długi korytarz jest już niemal pusty, wszyscy rozbiegli się do swo­ich klas. Amelia będzie musiała się pośpieszyć, jeśli nie chce się spóźnić na sprawdzanie listy. A może została dziś z tego zwolniona w przeciwieństwie do mnie? Wychowawczyni zaznaczy mi spóźnienie, jeśli się nie pojawię, co będzie do­prawdy śmieszne, skoro przyszłam pierwsza do szkoły. Nie powinnam do tego dopuścić.

Ale to nieważne. Przede wszystkim muszę naprawić sto­sunki z Amelią.

Zbieram się w sobie i wchodzę do szatni. Amelia stoi przy szafce plecami do mnie, dalej gmerając w plecaku. W szatni są także klony Rose: Molly i Minnie. Szepczą do siebie, odwrócone do mnie tyłem, prawdopodobnie ob-gadują Amelię, która celowo unika ich spojrzeń.

Serce mi mięknie. Dobrze wiem, jakie to uczucie, kiedy ludzie plotkują o tobie za plecami i pokazują cię palcem. Na mój widok dziewczyny milkną i zaglądają do swoich szafek.

– Amelia? – Głos mi się załamuje.

Moja przyjaciółka odwraca się, mrugając zaskoczona.

– Carey.

Przez moment widzę dawną Amelię, z jej oczu wyziera ją sympatia i radość. Lecz po chwili twarz obleka się znowu w maskę nieufności. To nie do zniesienia.

– Cześć. – Łzy napływają mi do oczu.

Amelia uśmiecha się do mnie blado. Przechyla głowę, muskając czubkami palców wisiorek w kształcie serca.

– Cześć. – To tylko jedno słowo, ale od tygodni nie czułam się taka szczęśliwa.

Odwraca się z powrotem do szafki. Ta wciąż nie jest zamknięta – została opróżniona nazajutrz po wiadomości z groźbą śmierci i pozostała nieużywana, gdy Amelia nie chodziła do szkoły. Ilekroć przychodziłam do szatni, przypominała mi, jak cenną przyjaźń straciłam. Być może teraz zrobię pierwszy krok, żeby ją odzyskać. Amelia otwiera drzwiczki i Po sekundzie zakrywa ręką usta, upuściwszy plecak na podłogę.

– Aaaaa! – wrzeszczy przeraźliwie, odskakując na bok.

– Co się stało? – wołam, podbiegając bliżej, ale Molly i Minnie są tam przede mną. Obie krzyczą jeszcze głośniej niż Amelia.

– Tfuuu, co za ohyda! – bełkocze Minnie.

– Aaaa! Aaaa! – Amelia nie przestaje wrzeszczeć.

– Co tam jest? – Czuję bolesne pulsowanie krwi w skroniach.

Amelia odwraca się do mnie z furią.

– Jak mogłaś?! – krzyczy.

Gapię się na nią bez słowa. Ona chwyta plecak i pędem wybiega z szatni.

Minnie i Molly trajkoczą jedna przez drugą, ale ja nie rozróżniam słów. Mam przed sobą otwartą szafkę Amelii, a w niej na pomarańczowym plastikowym worku, tym samym, w którym je wczoraj wyrzuciłam, leży zakrwawione truchło gołębia bez skrzydła i nóżki, przywleczone przez Rumpla i wyniesione przeze mnie do śmietnika przed domem.



Konkursy

Konkurs Szczęścia chodzą parami
Czas trwania: 19-11-2024 - 16-12-2024
Postaw mi kawę na buycoffee.to