
Księżycowe Miasto. Dom Ziemi i Krwi II. Sarah J. Maas. Uroboros 2020
23-05-2020
/ / Kategoria
Fragmenty
Słyszała tylko własny oddech, tupot nóg na chodniku i ryczącą muzykę w słuchawkach. Podkręciła głośność tak bardzo, że słyszała praktycznie tylko ryk. Ogłuszający, rytmiczny ryk. Nigdy nie puszczała muzyki tak głośno podczas porannego biegania, ale Hunt był dziś tuż za nią i nie musiała się martwić, że jakiś potwór skorzysta z sytuacji i na nią naskoczy.

Klątwa Kreatorów. Trudi Canavan. Galeria Książki 2020
05-05-2020
/ / Kategoria
Fragmenty
Głos rozległ się za jej plecami, wybijając się ponad pogawędkę chłopców. Odwróciła się i kilka kroków od siebie zobaczyła młodego mężczyznę; był spięty, jakby w każdej chwili gotów do ucieczki. Z jego myśli dowiedziała się, że rzeczywiście tak było. Zgodnie z poleceniem Wyznawców Rel udało mu się właśnie odnaleźć źródło nagłego przypływu magii w tej okolicy. Był magiem, a Wyznawcy pozwolili mu żyć tylko dlatego, że przyjaźnił się blisko z jednym z kapłanów, który zwrócił uwagę, iż Annad jest spokojnym uczonym i uzdrowicielem i nigdy nie miał choćby służącego, a co dopiero by wykorzystywał magię, aby rządzić innymi ludźmi.

Maneki-neko. Katarzyna Ryrych. Ezop 2020
24-02-2020
/ / Kategoria
Fragmenty
Iwo sypiał na tradycyjnej macie tatami , a na ścianach wisiało kilka obrazków przedstawiających kwitnące wiśnie, morskie fale lub przedziwnie skręcone drzewa.
Zdarzało się, że piliśmy zieloną herbatę albo jedliśmy sushi.
Tak więc każda podróż do Krakowa, była niby podróżą do Japonii.
Mijałam kramy z breloczkami do kluczy wykonanymi z tandetnej imitacji bursztynu, z obrazkami przedstawiającymi zakochane pary idące brzegiem morza lub patrzące na wschód słońca, słowem nic, co mogłoby spodobać się mojemu bratu.

Prawie zupełnie nikt. William Sutcliffe. YA! 2020
18-02-2020
/ / Kategoria
Fragmenty
Zanim przyjechał van ekipy przeprowadzkowej, nie mieliśmy już w zasadzie żadnych mebli i musieliśmy oglądać telewizję na stojąco. A telewizor zachowaliśmy, bo kiedy mama próbowała go wynieść do pobliskiego sklepu z używanym sprzętem, zatarasowałem drzwi i ani myślałem się cofnąć. Mama wygłosiła długie przemówienie pełne słów takich jak: „kapitalizm”, „martwica mózgu”, „wyobraźnia” i „kreatywność”. Moją ripostą było jeszcze dłuższe i bardziej nacechowane emocjonalnie przemówienie, zbudowane z takich wyrażeń jak: „okradanie własnego dziecka”, „gry komputerowe to ekscytująca forma sztuki” oraz „telewizja pomaga mi wyciszyć niepokój związany z przeprowadzką”. Przeważył ostatni argument. Czysty szantaż emocjonalny, wzmocniony słowami mającymi związek ze zdrowiem psychicznym, zawsze najlepiej działa na mamę.

Prawie zupełnie nikt. William Sutcliffe. YA! 2020
05-02-2020
/ / Kategoria
Fragmenty
Jedyną wskazówką, że na coś takiego mogło się zanosić, była praca taty. A raczej jej brak. Gdy Freya nadal była malutka, tata przestał robić to, co robił wcześniej – nie mam pojęcia, co to było, ale wiązało się z noszeniem krawatu i powrotami do domu, gdy ja byłem już w łóżku – i wprowadził się do szopy na końcu ogrodu. Spędzał tam całe miesiące, ubrany jakby właśnie wypełzł ze śmietnika (co zresztą często mu się przytrafiało), a gdy ludzie pytali, z czego się utrzymuje, przedstawiał się jako „przedsiębiorca”. Gdy chciał kogoś zainteresować, mawiał, że jest „wynalazcą”. Ciągle nosił jakieś kawałki urządzeń w te i wewte, a czasem się zdarzało, że pojawiał się w kuchni w garniturze, na co wszyscy wołali: „Hej, a ty to kto? I jak się dostałeś do tego domu?” Robiliśmy sobie jaja z tego, że wreszcie wygląda jak dorosły, którego ktoś miałby ochotę zatrudnić, ale nikt już później nie pamiętał, by zapytać, dokąd właściwie zmierza. Jedno z owych spotkań musiało zaowocować sporym zastrzykiem gotówki, bo w pewnym momencie tata przestał już grzebać w szopie, wyrzucił łachy śmietnikowego nurka na drelich stałego bywalca wyprzedaży i ruszył do pracy w jakimś magazynie. A może było to biuro?