Balcerowicz z Rivii, czyli o liberalnym obliczu fantasy
Wiedźmin prawicowy? Wielu lubi tak myśleć. Boli ich też, że Netflix prawdopodobnie unurzał ich ukochanego Geralta w paskudnym, lewackim szambie. Tylko skąd w ogóle przekonanie, że Sapkowski postać wiedźmina tworzył ku pokrzepieniu prawych serc? A wiecie, że słynny pogromca potworów równie dobrze mógłby mieć twarz… Leszka Balcerowicza?
Na początek mała prywata: niedawno opublikowałem w „Nowej Fantastyce” opowiadanie, które redaktor Michał Cetnarowski opisał jako oddające głos wykluczonym. To właśnie ta pochwała – bo tak ją traktuję – kazała mi zastanowić się nad charakterem współczesnej fantasy. Czy nie jest tak, że wykluczeni mają w tym gatunku – o ironio - silną pozycję? Przyjrzyjmy się sprawie bliżej.
Trzecia droga
To prawda, że przyjęło się uważać fantasy za lewicową. Nic w tym dziwnego: w końcu to właśnie zmyślone krainy są domem dla różnych ras i gatunków, a zwalczanie uprzedzeń stanowi oś napędową wielu historii. Coraz częściej też główna rola w powieściach przypada kobietom, by wspomnieć tylko o wielokrotnie nagradzanej trylogii „Pęknięta Ziemia”.
Jasne, w fantasty znajdziemy wiele elementów utożsamianych z prawą stroną sceny politycznej - no bo przecież monarchia, patriarchalizm i dzielni rycerze na polu bitwy – ale są one raczej nieusuwalnym elementem scenografii, niż świadomym wyborem ideowym.
Tylko co z tego? W zdecydowanej większości przypadków fantasy nie jest ani lewicowa, ani prawicowa. Czy można ją uznać za apolityczną? Absolutnie nie! Otóż proszę państwa, fantasy jest na wskroś liberalna i ma oblicze Leszka Balcerowicza.
Różne oblicza liberalizmu
Już wyjaśniam! Otóż w polskich realiach ze słowem „liberalizm” może kojarzyć się trzech polityków: Janusz Korwin-Mikke, Robert Biedroń i właśnie Leszek Balcerowicz. Ten pierwszy to zwolennik dzikiego kapitalizmu, przy jednoczesnym utrzymaniu konserwatywnego porządku. Z kolei lider partii „Wiosna” stawia na kwestie światopoglądowego i niezbyt obchodzi go gospodarka.
Balcerowicz na odwrót: geje? Aborcja? Prawa kobiet? OK, niech sobie będą, ale najważniejsze są niskie podatki i wspieranie przedsiębiorców! I właśnie jego sposób myślenia najlepiej oddaje to, czym jest współczesna fantasy.
Self made hero
Prześladowana sierota, która pokonuje wszelkie przeszkody, by nie tylko wyrwać się z biedy, ale przy okazji uratować świat. Znacie ten schemat? No pewnie, że tak! Brzmi jak idealna lewicowa bajka, gdzie biedni pokazują bogatym, że też potrafią dokonywać wielkich rzeczy? A jednak nie jest to opowieść o walce z wykluczeniem, a historia pochodząca wprost z krainy liberałów.
Co mógłby doradzić Leszek Balcerowicz ubogiemu bohaterowi powieści fantasy? By wziął los w swoje ręce i że wcale nie potrzebuje pomocy ze strony królewskiego skarbca. Na pewno wspomniałby o tym, że każdy jest kowalem własnego losu, a chcącemu nie dzieje się krzywda. Wystarczy wstawać wcześniej, pracować ciężej i na pewno się uda!
Spójrzmy jeszcze na chwilę na środowisko, z którego wywodzi się nasz heros: najczęściej otaczają go ludzie nie tylko biedni, ale przede wszystkim głupi, uprzedzeni i ograniczeni. Nie chcą nic zmienić w swoim życiu, a przecież bieda jest wyborem[1].
Niekończąca się walka
No dobra, ale co z tym Geraltem? Czy on też ma twarz Leszka Balcerowicza? Otóż śmieć twierdzić, że to właśnie saga o wiedźminie jest przykładem prawdziwie lewicowej literatury – i to zarówno jeśli chodzi o promowanie tolerancji, jak i ukazanie losu osób wykluczonych.`
Pewnie część z was zakrzyknie: ależ co pan tu za bzdury wypisuje! Przecież Geralt też rozwiązuje większość problemów mieczem i radzi sobie doskonale bez wsparcia innych! Wszystko to prawda, ale zadajcie sobie jedno pytanie: czy wiedźmin w ten sposób poprawia swój los? Nie. Biały Wilk walczy, by utrzymać się na powierzchni. I choćby odczarował tysiąc strzyg i zabił setkę wampirów, w oczach „normalnych” ludzi na zawsze pozostanie odmieńcem.
Oto i prawdziwie wykluczony bohater.
Na Reddicie wiedzą lepiej
Włączanie Sapkowskiego do walki z „lewicowym” Noblem dla Tokarczuk jest naprawdę zabawne. Osoby, które to robią, chyba pominęły fragment „Chrztu ognia”, w którym Jaskier wspominał o aborcji jako prawie kobiety do decydowania o swoim ciele. A może rację ma Marcin Zwierzchowski, który nie tak dawno napisał: „Internet to gość na twitterze, który w dyskusji o "słowiańskości" w '"Wiedźminie", na moje przytoczenie słów Andrzeja Sapkowskiego z wywiadu sprzed miesiąca, opowiada, że na Reddicie pisali co innego”[2].
[1] Ciekawe spojrzenie na tę kwestię prezentuje Radek Rak w swojej „Baśni o wężowym sercu”. Opowiadając o losie Jakubie Szeli, autor zdaje się sugerować, że prawdziwa zmiana nie jest możliwa: cham, nawet jeśli wejdzie w rolę pana, nigdy nie pozbędzie się swojej chamskiej natury. Ale i tu liberał mógłby odpowiedzieć: to dlatego, że bohater powieści panem został wskutek magicznych knowań, a nie ciężkiej pracy.
[2] https://cutt.ly/6e6FY03
Zobacz również:
Campy czy trashy? Kontrowersyjna sesja modowo-literacka. Magdalena Ciechańska. FelietonPoniedziałek – ja, wtorek – ja, środa – ja, czwartek – ja. Felieton. Magdalena Ciechańska
„Dobra” i „zła” literatura. Magdalena Ciechańska. Felieton
Kilka słów o kotach. Magdalena Ciechańska. Felieton