Zgaga. Nora Ephron. Prószyński i S-ka 2013
Zgaga” Nory Ephron jest jak żywcem zdjęta ze scenariusza popularnego nad Wisłą „Przepisu na życie”, serialu dla kobiet (choć jak pokazują badania oglądalności, nie tylko dla nich), który doczekał się już takiej popularności, że na ekrany właśnie wchodzi piąty już sezon przygód Anki, która z szarej korporacyjnej myszki w sposób iście magiczny przeistacza się w szefa kuchni dobrej warszawskiej restauracji, odbudowując przy okazji dotychczas ległe w gruzach życie osobiste. Jest jednak zupełnie odwrotnie, bowiem emisja serialu wystartowała dopiero trzy lata temu, a sama książka powstała dobre kilka dekad wcześniej i swojej pierwszej ekranizacji doczekała się już w 1986 roku. Mało kto wie, że w rolach głównych zagrali wówczas Meryl Streep i Jack Nicholson. Sama autorka ma natomiast na swoim koncie takie kinowe hity jak „Kiedy Harry poznał Sally” (scenariusz) oraz „Bezsenność w Seattle” i „Masz wiadomość” (reżyseria). Nie jestem w stanie ustalić na ile scenarzyści rodzimego sitcomu „inspirowali” się pierwowzorem, mnogość podobieństw jest jednak tak spora, że nie uwierzę w żadne przypadkowe zrządzenie losu czy szeroko pojęty zbieg okoliczności.
Ephron pisze lekko i płynnie i tak też czyta się „Zgagę”, notabene pierwszą jej książkę. Słodko-gorzka opowieść o Rachel Samstat – przeciętnej kobiecie z dużego, amerykańskiego miasta, która uwielbia gotować, pisze książki kucharskie własnego autorstwa a pewnego dnia po prostu odkrywa zdradę męża. Problem w tym, że kiedy się o tym dowiaduje jest z nim w kolejnej ciąży. Sytuacja na pierwszy rzut oka wydaje się więc (mówiąc delikatnie) nieciekawa. Na swojej drodze spotyka jednak mężczyznę który deklaruje miłość i przywiązanie, posiada też grono przyjaciółek i własny „krąg wsparcia” (jakże znamienny dla nowojorskich „miejskich plemion”, znamy to już przecież z Allena) na spotkania z którym regularnie uczęszcza.
– Wyjdź za mnie, a twoja stopa nigdy nie stanie w Waszyngtonie. Wyjdź za mnie, a nigdy nie będziesz musiała udawać, że wiesz jaka jest różnica między Iranem a Irakiem. Wyjdź za mnie, a nigdy nie będziesz musiała wysłuchiwać opowieści o tym to, jego zdaniem, będzie następnym zastępcą redaktora działu zagranicznego „Washington Post” – potrząsnął głową i posłał mi uśmiech, co miało zapewne wyglądać niezwykle elegancko, po czym odwrócił się i rzucił plecami do wody. Rozległ się plusk płetw: to zanurkowały wylegujące się na kamieniach foki. Wszyscy pobiegli do ogrodzenia i patrzyli na Richarda, który wykonał kilka okrążeń idealnym australijskim crawlem, a potem wspiął się na skały. „Przemyśl to!” – krzyknął i padł na kamienie, pozorując utratę przytomności. Chwilę później został aresztowany za zakłócenie porządku publicznego. Przyjął to nadzwyczaj pogodnie. Policjanci owinęli go jakąś derką i zabrali na komisariat, wypisali mandat i odesłali do domu. Zrobiłam mu kolację i położyłam do łóżka.
Okazuje się więc, że nie taki diabeł straszny jak go malują, a życiowa porażka ostatecznie może stać się początkiem czegoś nowego, lepszego, na co - gdyby nie fakt jej zaistnienia - nigdy nie miałybyśmy szansy. Jest to więc książka z gatunku „pocieszaczy”, mających wspierać autoterapię tych z nas, które akurat znalazły się na tak zwanym życiowym zakręcie. Na ile spełni swoje zadanie zależy już tylko od nas.
Dla mnie niestety jest tylko ulotnym czytadłem, idealnym na plażę lub do relaksu w hamaku. Książką, którą czyta się szybko i przyjemnie, ale niestety równie szybko o niej zapomina. O wiele bardziej polecam i sama skłaniam się ku filmowym dokonaniom autorki, które już na stałe wpisały się w kanon współczesnej popkultury, a już zwłaszcza jej damskiej części.
Anna Solak