Sekretne życie krów. Rosamund Young. Czarna Owca 2017
Spoglądając na tytuł książki Rosamund Young, nie kryłam znużenia – Sekretne życie krów przyprawiło mój umysł o déjà vu. Ileż to sekretnego, tajemniczego i ukrytego życia lasów czy zwierząt mieliśmy już okazję poznać? Trzymając w ręku tę niepozorną, bo liczącą zaledwie 128 stron, książeczkę, nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego. Postanowiłam jednak przymknąć oko na ten dość pospolity, w ostatnim czasie, tytuł i dowiedzieć się, co kryje w sobie.
Już z pierwszych stron publikacji wysnułam, iż moje obawy o niefortunny tytuł są właściwe – niezupełnie oddaje on treść. Autorka nie ogranicza się w rozważaniach do świata krów, chociaż niewątpliwie są one głównymi bohaterkami, ale faktem jest, iż znajdziemy tu mnóstwo opowiastek o kurach, owcach, świniach, a nawet ptakach i ich szalonych (tym stwierdzeniem absolutnie nie przesadzam) przygodach.
Tych, którzy spodziewają się książki w wersji à la Peter Wohlleben, gdzie większość spostrzeżeń poparta została naukowymi faktami, od razu muszę wyprowadzić z błędu – Rosamund Young dzieli się wnioskami wysnutymi z osobistych doświadczeń i popiera je w głównej mierze własną logiką oraz obserwacjami. Lata spędzone na rodzinnej, organicznej farmie Kite’s Nest, o bogatej historii, pełnej szacunku do zwierząt, wyraźnie wpłynęły na opinię autorki. Już we wprowadzeniu informuje, iż czekają nas anegdoty z życia jej zwierzęcej zagrody, a w dalszych częściach książki stwierdza, że: większość moich historii nie ma zakończenia, opowiadam wydarzenia, po których nasze życie po prostu toczyło się dalej.
I w tym tkwi urok tej książki. Jest niezwykle szczera i prawdziwa.
W każdym słowie Young dostrzegam niezwykłe zamiłowanie do zwierząt, w szczególności krów. Dla niej, nie są to typowe krowy, które cały dzień pasą się na łące, żują trawę, a jedynym sensem ich istnienia jest to, że dają mleko. Po pierwsze, autorka zawraca uwagę, że taki obraz staje się niewątpliwie rzadkością, winą obarczając szerzący się problem niewłaściwej, bo przemysłowej hodowli krów. Po drugie, nie traktuje ich z wyższością charakteryzującą tak wielu ludzi, o czym świadczy chociażby to zdanie: Celowo piszę o krowach jak o osobach, bo tak właśnie o nich myślę. Po trzecie, dementuje ona mity utwierdzone przez lata, które często nie mają pokrycia w rzeczywistości, jak chociażby to, że świnia nie potrafi pływać, a krowa jest daltonistką. Krytykuje skracanie dziobów u kur i ogonków świń, uważa, iż jest to niepotrzebne i bezmyślne, gdyż problem z ich wzajemnym dziobaniem czy gryzieniem, nie tkwi w ich fizyczności, a poczuciu nieszczęścia, które doświadczały przez niewłaściwe traktowanie. To wszystko, tak banalnie proste i oczywiste, w dzisiejszym świecie z rządzą pieniądza na czele, wydaje się niemal niemożliwe do poprawy.
Subtelne ilustracje idealnie wkomponowują się w treść, oddając charakter książki, wydanej przez wydawnictwo Czarna Owca, w pięknej i minimalistycznej oprawie, co sprawia, iż odnosimy wrażenie, że w naszych dłoniach trzymamy coś wyjątkowego. Na końcu lektury czeka niespodzianka – drzewo genealogiczne jednej z ukochanych i niewątpliwie szczególnych krów, mianowicie Grubaśki, a także spis rzeczy, które każdy z nas powinien wiedzieć o krowach, świniach, kurach i owcach, wypisane w dwudziestu punktach.
Faktycznie książka może wydawać się chaotyczna – anegdoty mieszają się, zwierzęcy bohaterowie pojawiają się i znikają tak nagle, jak się pojawili, ale w gruncie rzeczy to coś nowego, coś co przypomina wieczorne opowieści przy ognisku. Z każdym słowem wyczuwa się emocjonalną więź autorki ze zwierzętami i jej wrażliwość oraz niezwykłą czujność na ich potrzeby. Z drugiej strony nie da się ukryć pewnego niedosytu. Mi zabrakło wnikliwego opisu farmy – wciąż nie potrafię jej sobie wyobrazić. Niewielka ilość stron, również potęguję to uczucie. Równie sekretne wydaje mi się życie autorki, która nie daje się w pełni poznać. To zaledwie niuanse, ale z pewnością dodałyby czegoś wartościowego publikacji.
Ilekroć wracam myślami do Sekretnego życia krów, mam mieszane uczucia. Z jednej strony dostrzegam pospolity tytuł, z drugiej nietuzinkowe wnętrze, pełne zabawnych historii, oprawione w cieszącą oko szatę graficzną. Chciałoby się jednak dowiedzieć jeszcze więcej. Odnoszę wrażenie jakby niespodziewanie pojawił się deszcz, gasząc płomienie ogniska, zmuszając do zakończenia historii, która niewątpliwie trwa nadal. Dlatego też, dla mnie niezwykłe życie krów, nadal pozostaje nierozwianym sekretem.