Cierpliwość popłaca
Po wydaniu swojej debiutanckiej powieści Leszek Herman został już ogłoszony polskim Danem Brownem. Prawdopodobnie zbyt pochopnie i trochę na wyrost, ale talentu na pewno nie można mu odmówić. Mimo że teraz gra w niższej lidze niż autor „Kodu Da Vinci”, nic nie stoi na przeszkodzie by w przyszłości znalazł się w tej samej.
Na pewno ma tę sporą zaletę, że nie jest jeszcze zmanierowany, że nie traktuje swojego pisania taśmowo i nie korzysta z szablonów. Jako nadal aktywnego architekta i projektanta, który w formach pisarskich dotychczas spełniał się jedynie epizodycznie, np. pisząc artykuły dla Gazety Wyborczej, trudno podejrzewać go o wyrachowanie i kalkulację. Z łatwością można za to uwierzyć w to, że „Sedinum. Wiadomość z podziemi” to powieść, która wykluła się z pielęgnowanego przez długie lata zamiłowania do historii i sztuki.
W swojej debiutanckiej powieści Herman garściami czerpie z wydarzeń II wojny światowej, ze średniowiecznych zapisów i z dziejów malarstwa. Bardzo sprawnie posługuje się zasadami kryptografii, symbolami i metaforami. Wszystkie elementy łączy ze sobą w niezwykle przemyślany i poukładany sposób a w prowadzeniu wymyślonej przez siebie historii jest dokładny i nad wyraz cierpliwy. Dzięki skrupulatności i spokojowi autora książka, w której tajemnica goni tajemnicę a wątek wyprzedza wątek, przez cały czas trzyma się kupy, jest spójna i nie wprowadza czytelnika w zagubienie. W przypadku tego tekstu udała się więc niełatwa sztuka zbudowania przejrzystej wielowarstwowej fabuły. Zagadki, odkrycia, zwroty akcji, zaskakujące powiązania – w takim klimacie Leszek Herman odnalazł się wyśmienicie. Dzieje się sporo, ale z sensem i zgodnie z zasadami logiki.
„Sedinum” to przede wszystkim powieść sensacyjna. Mamy więc niesamowite znalezisko, które kieruje do licznych łamigłówek i odgrzebuje zapomniane legendy przeszłości. Mamy galerię dobrze skrojonych, wyrazistych bohaterów, m.in. ciekawskiego architekta, ambitną dziennikarkę, wścibską byłą żonę oraz szemranego biznesmana. Mamy duże pieniądze, napięcie, podstęp i próbę szantażu. Mamy w końcu malownicze, ale niebezpieczne tło, którym okazał się Szczecin, miasto, które w prozie fabularnej rzadko występuje w tylu odcieniach.
Tutaj pojawia się kolejna zasługa autora, urodzonego szczecinianina. Dokonując na potrzeby swojej książki researchu odkopał niekoniecznie powszechnie znane legendy i przypowieści związane z miastem, które potem zmyślnie połączył z równie interesującymi faktami historycznymi. Zaryzykował, ale jego tytaniczna praca opłaciła się, bo wiedza, do której dotarł, to największa wartość jego literackiego debiutu. Szczecin przedstawiony przez Hermana to jednak i na szczęście nie tylko Szczecin historyczny. Autor sięgnął po współczesny krajobraz miasta, po jego kawiarnie, restauracje i najlepsze miejsca widokowe, uchwycił rytm życia mieszkańców i literacko odkrył je na nowo.
Leszek Herman jako autor ma czysty umysł, świeży i wypełniony ciekawymi pomysłami na prowadzenie narracji, na kreowanie i osadzenie bohaterów, na budowanie napięcia i wykorzystanie kultu miasta. W równo ośmiuset stronicowym kolosie jakim jest ekscytująca powieść „Sedinum. Wiadomość z podziemi” zawarł ich bardzo dużo. Pomimo tego można odnieść wrażenie, że nie wystrzelał całego magazynka.
Michał Baniowski