Przybić piątkę. Janet Evanovich. Fabryka Słów 2013
Kiedy byłam małą dziewczynką, zwykle nie zakładałam mojej Barbie majtek. Na pierwszy rzut oka wyglądała jak prawdziwa dama. Gustowne plastikowe szpilki, dopasowana garsonka. Ale pod garsonką była całkiem naga. Jestem agentem firmy poręczycielskiej, inaczej mówiąc agentem do spraw windykacji poręczeń, mówiąc jeszcze inaczej: łowcą nagród. Doprowadzam zbiegów żywych lub martwych. No przynajmniej się staram. A być łowcą nagród to trochę tak jak być Barbie z gołym tyłkiem. Wszystko sprowadza się do tego, że masz swoją tajemnicę. Na pierwszy rzut oka sama brawura i odwaga, podczas gdy w rzeczywistości działasz bez gatek.
Tak właśnie rozpoczyna się piąta część serii Janet Evanovich ze Stephanie Plum w roli głównej. I tak, jak poprzednie części, "Przybić piątkę" w stu procentach spełnia oczekiwania fanów.
Stephanie jest zdesperowana. Zalega z czynszem, a w biurze kuzyna Vinniego jest tylko jeden NS, którym mogłaby się zająć. Sprawa niezbyt opłacalna, dotyczy Randy Briggsa, aresztowanego za noszenie ukrytej broni. Okazuje się również, iż Randy jest bardzo niskim człowiekiem, ma niespełna metr wzrostu. Ujęcie go, choć Stephanie znajduje go pod wskazanym adresem, wcale nie jest takie łatwe, co będzie miało swoje następstwa... Tego samego dnia, Plum zostaje zaangażowana przez swoją rodzinę w poszukiwania wujka Freda, starszego i bardzo skąpego emeryta. Aby podreperować swój budżet, wykonuje prace zlecone dla Komandosa, które także przyniosą jej wiele emocji. Do trosk Stephanie dochodzi także fakt, że Ramirez, bardzo nieciekawa postać znana z pierwszej części serii, wyszedł na wolność i bardzo pragnie spotkać się z Plum.
Jedno jest pewne- na brak wrażeń na pewno nie ma co narzekać, przez co uwaga czytelnika jest przyciągana przez całą książkę.
"Przybić piątkę" to kolejna bardzo udana książka Evanovich, 512 stron doskonałej zabawy. Polecam!
/MC/