Porzuć swój strach. Robert Małecki. Czwarta Strona 2017
Niemalże równo rok temu polscy miłośnicy literatury kryminalnej mogli po raz pierwszy spotkać się z niepokornym toruńskim dziennikarzem – Markiem Benerem. Dziś mamy okazję i wielką przyjemność spotkać się z nim raz jeszcze w drugiej odsłonie cyklu – powieści Porzuć swój strach.
Fabuła opowieści przenosi nas raz jeszcze do urokliwego, ale też i skrywającego swoje mroczne oblicze Torunia. Marek Bener – popularny miejscowy dziennikarz śledczy, a od niedawna właściciel lokalnego tygodnika prasowego, podejmuje się odnalezienia zaginionej córki wpływowego miejscowego biznesmena – Krzysztofa Żelaznego. Sprawa ta, z każdą kolejną chwilą przybiera coraz bardziej skomplikowany charakter, zaś każdy z zamieszanych w nią świadków, włącznie z rodziną zaginionej Moniki, wydaje się nie być do końca szczery. Sytuacja staje się bardziej szokująca i zagadkowa, gdy okazuje się, iż zaginięcie nastolatki wiąże się silnie z tajemniczym zaginięciem żony Benera przed sześciu laty...
Inteligentna fabuła, wyraziste postacie, nagłe i zaskakujące zwroty akcji, doskonale uchwycony miejski klimat Torunia, a do tego mistrzowska puenta w postacifinału pozostawiającego uchyloną furtkę dla własnej interpretacji – to tylko najważniejsze atuty tej książki. Książki, będącej w mym mniemaniu nie tylko godną i udaną kontynuacją poprzedniej odsłony cyklu, ale także i wznoszącą go na bardziej mroczny grunt, co w przypadku tej opowieści wydaje mi się właściwym krokiem.
Wraz z głównym bohaterem zagłębiamy się w na pozór prostą i banalną sprawę, która jednak z każdą kolejną godziną i dniem staje się coraz bardziej zagmatwana. Dziennikarskie śledztwo Benera odkrywa skomplikowaną intrygę kryminalną związaną z ciemnymi interesami wpływowych rekinów toruńskiego biznesu, jak i też odsłania bolesną przeszłość związaną z zaginięciem żony dziennikarza przed lat. Poznajemy kulisy obu zaginięć, odkrywamy sekrety i kłamstwa oraz stajemy, wraz z głównym bohaterem, oko w oko z naprawdę złymi ludźmi, którzy nie cofną się przed niczym, by osiągnąć swoje cele. I choć zabrzmi to jak frazes, to fabuła tej książki naprawdę nie pozwala oderwać się od niej choćby na chwilę!
Autor zdecydował się na iście filmowy sposób toczenia opowieści, oparty w głównej mierze na krótkich kilkustronicowych rozdziałach, doprowadzających czytelnika do kulminacyjnego punktu, a następnie oferujących mu końcową kropkę i zaproszenie do nowego etapu narracji. Etapu, który z rzadka kontynuuje poprzedni wątek, gdyż zazwyczaj ukazuje już wydarzenia rozgrywające się jakiś czas po "tamtym", przywołując nam jedynie ową "esencję" w postaci wspomnień i przemyśleń bohaterów. I muszę przyznać, że ten pomysł sprawdza się tu w 100%, potęgując napięcie i ciekawość czytelnika. Świetna robota!
Nawet najlepsza fabuła nie przełoży się na świetną lekturę, jeśli nie będzie w niej intrygujących bohaterów. Na szczęście tych w niniejszym przypadku nie brakuje, zarówno w osobie samego Benera, jak i postaci z drugiego planu. Bezapelacyjnie jednak opowieść ta należy do osoby toruńskiego dziennikarza. To inteligentny, silny, charakterny facet, potrafiący nie tylko umiejętnie kojarzyć fakty, ale też i odnajdywać się w najbardziej skomplikowanych sytuacjach. Samotnik, niezwykle boleśnie doświadczony przez los, nie poddający się jednak w dążeniu do poznania prawdy o zaginięciu ukochanej żony, jak i też w tym, by najzwyczajniej w świecie chcieć nadal żyć. Benera nie można nie polubić, nawet przy jego licznych wadach i irytujących zachowaniach. Bardzo dobrze prezentują się też poboczne postacie, choćby przebojowa, ambitna i dbająca o Benera koleżanką z jego redakcji – Aldoną, wnoszącą ważny pierwiastek kobiecy w tę bardzo męską opowieść, czy też tajemniczym profesorem Szamojskim "Szamanem", będącym kimś na wzór mentora i opiekuna głównego bohatera. No i oczywiście plus za epizodyczną rolę komisarza Leona Brodzkiego – głównego bohatera powieści innego zdolnego toruńskiego pisarza – Marcela Woźniaka.
Toruń – bez wątpienia dusza tej książki, odkrywana strona po stronie za sprawą opisów dzielnic, ulic i budynków. Autorowi udało się w wielkim stylu oddać klima Torunia, ukazując zarazem tę bardziej "widokówkową" jego twarz, jak i to oblicze skryte dla przypadkowych turystów. Nie sposób nie wspomnieć tu również o niebywałej okazji kontaktu z samymi mieszkańcami tego miasta i ich poglądami na ważne kwestie, choćby z działalnością i osobą słynnego Ojca Dyrektora. Ponadto nie ma chyba lepszego miejsca na fabułę dusznej kryminalnej opowieści, aniżeli miasto skąpane w słońcu i piekielnie wysokiej temperaturze sierpniowego lata.
Porzuć swój strach Roberta Małeckiego, to literacki majstersztyk w najlepszym wydaniu! Emocjonująca, intrygująca i klimatyczna opowieść kryminalna, której poznawanie dostarcza niezwykłych przeżyć literackich. Tym samym kolejne czytelnicze spotkanie z Markiem Benerem uważam za niezwykle udane, jak i również z wielką niecierpliwością wyczekuję już następnego.
Polecam – kawał dobrej polskiej literatury kryminalnej!