Po prostu wszechświat. Marcu Chown. Prószyński i S-ka 2013
Tym razem wydawnictwo Prószyński i S-ka częstuje nas czymś innym niż książki z serii „Na ścieżkach nauki”. Ostatnimi czasy portale społecznościowe zawładnęły wyobraźnią mas i wiele znanych osobistości lubi publikować na Facebooku czy Twitter rozmaite kontrowersyjne wypowiedzi (o papieżach, członkach wrogiej partii politycznej, itp.). Jak się okazuje, naukowcy również używają tego typu narzędzi, ale w celu zgoła szlachetniejszym – by popularyzować naukę – i twittują na tematy związane z dziedzinami, którymi się zajmują. „Po prostu Wszechświat” Marcusa Chowna i Goverta Schillinga różni się od większości popularnonaukowych pozycji wydawnictwa, gdyż mówi o rzeczach podstawowych w prosty i nieskomplikowany sposób.
Autorzy stanęli przed problemem, jak ścieśnić wielkie zagadnienia astronomiczne, o których powstają całe dziesiątki książek, w serie krótkich twittów. Dokładnie tak – w serie. Nie łudźmy się, że omówienie któregokolwiek z problemów zawartych w książce zmieściłoby się do jednej wiadomości na Twitterze, której granica to maksymalnie 140 znaków. Ostatecznie okazuje się, że całe zamieszanie związane z twittami jest tylko chwytem marketingowym, gdyż po otwarciu książki widzimy coś, co można by nazwać złudzeniem optycznym: normalny tekst poszatkowany jest na dwu- lub trzylinijkowe „twitty”, które po złożeniu tworzą logiczną całość. Tak jest przynajmniej w przypadku połowy tematów (wynika to z tego, że autorzy podzielili się nimi po połowie, a jeden z nich nie był wprawiony w jakże skomplikowaną sztukę pisania na Twitterze. W rezultacie tylko połowa książki napisana została przy użyciu prawdziwych twittów, co nie przeszkadza jednak zbytnio w czytaniu 140 półtorastronicowych rozdzialików.
Ze względu na specyfikę języka polskiego, który w odróżnieniu od angielskiego jest bardziej rozwlekły, limit 140 znaków zginął w tłumaczeniu (nie wszędzie oczywiście, ale niektóre „twitty” przekraczają ten limit). Nie przestrzegano go prawdopodobnie, by nie czynić tekstu niezrozumiałym dla czytelników. Polscy odbiorcy książki muszą więc zadowolić się krótkimi wpisami i nie powinni liczyć dokładnie każdej litery w zdaniu. Od czego w końcu mają wytrwałego recenzenta, który może zrobić to za nich?
Książka jest pełna faktów i ciekawostek: dowiadujemy się o porach roku na Marsie, niewidzialnym deszczu na Księżycu, gwiezdnych żłobkach i konstelacjach ciemnych chmur. W poszczególnych rozdziałach omawiane są pytania związane z naszą planetą, Księżycem, Słońcem, resztą Układu Słonecznego, a także pozostałymi składnikami Wszechświata: gwiazdami i galaktykami. Autorzy odpowiadają na pytania o życie we Wszechświecie, historię astronomii, czy budowę teleskopu. Ostatni rozdział poświęcony został sposobom oglądania kosmosu przez człowieka np. przy pomocy radioteleskopów bądź detektorów neutrin.
Całość czyta się trochę jak studenckie notatki z wykładów – brak w nich skomplikowanych zdań i konstrukcji, od czasu do czasu pojawi się jakieś trudne słowo z kategorii astrofizyka, które autorzy od razu wyjaśniają w kilku słowach. Do naszych rąk trafia więc szybka i lekkostrawna porcja skondensowanych informacji na najpopularniejsze tematy związane z astronomią, która stanowi bardzo dobre wprowadzenie w problematykę kosmosu – idealne wręcz dla współczesnego pokolenia młodych czytelników, którzy podobno nie potrafią skupić swej uwagi na tyle długo, by móc przeczytać kilka stron ciągłego tekstu...
Jedyny mankament to brak szczegółowego spisu treści, który ogranicza się jedynie do wskazania 14 głównych rozdziałów bez podania poszczególnych pytań, z których rozdziały te się składają. Czytelnik nie może zatem odnaleźć strony, na której znajduje się konkretne nurtujące go pytanie – musi najpierw domyślić się, gdzie go szukać, a potem wertować cały rozdział w nadziei, że autorzy na nie odpowiedzieli.
Jak napisano we wstępie, Marcus Chown przeszedł od pisania książek do wpisów liczących nie więcej niż 140 znaków, Govert Schilling nie wypowiada już żadnego zdania, które nie zmieściłoby się na Twitterze, a ich wydawca proponuje, by kolejnym ich wspólnym dziełem był zbiór haiku poświęconych początkom i ewolucji Wszechświata. Zobaczymy, czy ten szalony pomysł dojdzie do skutku...
Michał Surmacz