Persymona. Katarzyna Maicher. Wydawnictwo Literackie 2013
21-09-2013
/
/ Kategoria
Recenzje
„Persymona” to historia bardzo osobista. Rozliczenie z rodzinną traumą, nawarstwianą przez lata i pokutującą w dorosłym życiu. Maicher nie boi się otwarcie poszukiwać przyczyn tego, kim jesteśmy jako ludzie już dorośli i ukształtowani. Niekiedy tylko pozornie. Jej powieść to bezwstydna psychoanaliza i studium własnego przypadku, przybrane w losy fikcyjnych bohaterów. Milczącego i wiecznie nieobecnego ojca, pokornej i usłużnej matki i dziewczynki zagubionej w tej niezrozumiałej matni. Dziecka, które od kontaktów z ludźmi woli bezpieczną przestrzeń dzikiego ogrodu.
Persymona brzmi jak imię greckiej bogini. W rzeczywistości jednak jest rodzajem drzewa, z którego pochodzi owoc wyglądający jak pomidor, ale smakujący jak śliwka. […]Proza psychologiczna? Owszem, ale przede wszystkim rozliczeniowa. Odważna i napisana na bezdechu: od początku do końca. – tak o tej prozie wypowiada się Sylwia Chutnik. I rzeczywiście, książka pełna jest symboli i odwołań, z którymi czytelnik musi się zmierzyć. W nagrodę otrzymuje natomiast powieść trudną, lecz mądrą. Skłaniającą do zastanowienia się nad sobą i swoim bagażem z przeszłości. Nad tym kim jesteśmy, a kim moglibyśmy być, gdyby nasze rodzinne relacje ułożyły się zupełnie inaczej. W tej historii ważne jest wszystko – i przedmioty i ludzie. Ci ostatni sądzą, że mają monopol na niezależność i sami decydują o tym co robią. Tymczasem na ich postępowanie i decyzję ma wpływ tysiące drobnych czynników, a nawet martwe przedmioty i miejsca. Przede wszystkim one.
Ojciec nigdy mnie nie uspokajał. Może uznał, że takie czynności lepiej wykonują kobiety. Zresztą chyba wstydziłabym się mu pokazać, jak bardzo się boję. Dom miał w tym swój udział. Był zanurzoną w przeszłości łodzią, która niosła nas w nieznaną przestrzeń. Ten organiczny twór porastał przez lata pleśnią i mchem, zaśniedział, zmurszał, przepoczwarzył się wiele razy. Nie wiem do końca w którym domu żyłam i czy było to jeszcze przedwojenne siedlisko, czy też jego sztucznie odmłodzona wersja. Dom miał wiele poziomów i stopniowo zapadał się pod ziemię. Zwykle nie dostrzegamy, że z każdym rokiem minimalnie obniżają się sufity, a podłogi Grzęzna coraz głębiej.
U Maicher miejsca odgrywają rolę szczególną. Poniemiecki dom, ogród, dzielnica. To one kreują rzeczywistość, w którym aktorzy dramatu zmuszeni są odgrywać swe role. Proza dobra i mocna, jak najlepsze wino. Taka, do jakiej przyzwyczaiło nas Wydawnictwo Literackie. I tym razem również zasługuje na toast.
Anna Solak
Persymona brzmi jak imię greckiej bogini. W rzeczywistości jednak jest rodzajem drzewa, z którego pochodzi owoc wyglądający jak pomidor, ale smakujący jak śliwka. […]Proza psychologiczna? Owszem, ale przede wszystkim rozliczeniowa. Odważna i napisana na bezdechu: od początku do końca. – tak o tej prozie wypowiada się Sylwia Chutnik. I rzeczywiście, książka pełna jest symboli i odwołań, z którymi czytelnik musi się zmierzyć. W nagrodę otrzymuje natomiast powieść trudną, lecz mądrą. Skłaniającą do zastanowienia się nad sobą i swoim bagażem z przeszłości. Nad tym kim jesteśmy, a kim moglibyśmy być, gdyby nasze rodzinne relacje ułożyły się zupełnie inaczej. W tej historii ważne jest wszystko – i przedmioty i ludzie. Ci ostatni sądzą, że mają monopol na niezależność i sami decydują o tym co robią. Tymczasem na ich postępowanie i decyzję ma wpływ tysiące drobnych czynników, a nawet martwe przedmioty i miejsca. Przede wszystkim one.
Ojciec nigdy mnie nie uspokajał. Może uznał, że takie czynności lepiej wykonują kobiety. Zresztą chyba wstydziłabym się mu pokazać, jak bardzo się boję. Dom miał w tym swój udział. Był zanurzoną w przeszłości łodzią, która niosła nas w nieznaną przestrzeń. Ten organiczny twór porastał przez lata pleśnią i mchem, zaśniedział, zmurszał, przepoczwarzył się wiele razy. Nie wiem do końca w którym domu żyłam i czy było to jeszcze przedwojenne siedlisko, czy też jego sztucznie odmłodzona wersja. Dom miał wiele poziomów i stopniowo zapadał się pod ziemię. Zwykle nie dostrzegamy, że z każdym rokiem minimalnie obniżają się sufity, a podłogi Grzęzna coraz głębiej.
U Maicher miejsca odgrywają rolę szczególną. Poniemiecki dom, ogród, dzielnica. To one kreują rzeczywistość, w którym aktorzy dramatu zmuszeni są odgrywać swe role. Proza dobra i mocna, jak najlepsze wino. Taka, do jakiej przyzwyczaiło nas Wydawnictwo Literackie. I tym razem również zasługuje na toast.
Anna Solak