Nowe fikołki Pana Pierdziołki. Praca zbiorowa. Zysk i S-ka 2013
Któż znowu pojawia się w naszych skromnych progach? Pan Pierdziołka! Tak, to właśnie ten od stołka. Kolejny tom rymowanych powtarzanek i śpiewanek pod patronatem naszego fikającego znajomego trafił do księgarń nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka.
Drugi tom, jak to zazwyczaj bywa, jest trudniejszy do zrealizowania. Formuła jest już powtarzalna, czytelnik wie, czego się spodziewać. Najlepsze i najpopularniejsze wierszyki już wykorzystane. Na szczęście polska skarbnica rymowanek jest bardziej przepastna niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Do drugiej części trafiły niedobitki z grupy najbardziej znanych: „Panie pilocie! Dziura w samolocie!”, „Jutro będzie futro...”, czy „Z drogi śledzie, bo król jedzie”. Do tego spora garść trochę bardziej zapomnianych, a na sam koniec konkretna dawka wyliczanek niegrzecznych, jako swoista pyskata wisienka na rymowanym torcie. Kto się nie boi, że jego dziecko nauczy swoich kolegów i koleżanki paru zabawnych i niekoniecznie poprawnych politycznie wierszyków, niech leci do księgarni i kupuje!
Warto zauważyć, że do tomiku wkradły się fragmenty dwóch znanych wierszyków autorstwa Hanny Łochockiej. Każdy chyba zna wróbelka Elemelka i czarną krowę w kropki bordo, ale zapewne niewielu kojarzy te postacie z osobą autorki kilkudziesięciu książeczek dla dzieci, pełnych wierszyków i rymowanek. Jeśli wydawnictwo planuje kolejne części pana Pierdziołki, być może należałoby pomyśleć o tego typu zbiorze fragmentów najbardziej znanych wierszyków autorstwa polskich poetów. Problem pojawi się jednak przy kwestii praw autorskich, która nieobecna jest w przypadku anonimowych, krążących przez wiele pokoleń powtarzanek, stanowiących trzon obu tomów przygód Pierdziołki.
Jeśli chodzi o ilustracje, to pozostajemy w tej samej estetyce. Wydawnictwo kontynuuje współpracę z ilustratorką, która stworzyła oprawę graficzną poprzedniej części. Tym razem brak jakichś szczególnie ohydnych malunków (poza jednym, czy dwoma przypadkami), całość jest bardziej stonowana niż w pierwszym tomie, co w sumie wychodzi książce na plus, bo zabawne rysunki nie są tym razem przytłoczone przez przypadki ekstremalne i kuriozalne. Komu podobały się wcześniejsze ilustracje, ten będzie usatysfakcjonowany; komu się nie podobały, temu – nie oszukujmy się – nadal podobać się nie będą...
Ciągnie zysk do Zyska, chciałoby się powiedzieć. Wyczuwszy zapotrzebowanie na krótkie wierszyki do łatwego zapamiętania, wydawnictwo idzie za ciosem i obdarowuje czytelników drugim tomem. Miejmy nadzieję, że znajdzie się jeszcze kilka rymowanek na następnego pana Pierdziołkę.
Michał Surmacz