Morze niegościnne. Jakub Szamałek. Muza 2013
"Morze Niegościnne" to nowa powieść Jakuba Szamałka, autora kryminałów osadzonych w starożytności. Korzystając ze źródeł historycznych i archeologicznych stworzył on intrygę szpiegowsko–kryminalną, mającą miejsce w IV wieku p.n.e. w Pantikapjonie, najważniejszej i największej greckiej osadzie Bosporu.
Głównego bohatera, Leocharesa, czytelnik mógł już poznać w poprzedniej powieści autora- "Kiedy Atena odwraca wzrok". I tym razem Leochares, chcąc nie chcąc, wpada w sam środek spisku z wielką polityką w tle.
W domu archonta Satyrosa zabity zostaje poseł Arystydes. Przybył on do domu władcy Bosporu cztery dni wcześniej na statku kupieckim. W dniu, w którym zginął, wyszedł wcześnie rano, nie było go aż do wieczora. Mówił, że idzie rozmawiać z kupcami, z którymi przypłynął. Ktoś podobno widział go w tawernie, gdzie ponoć grał w kości o duże pieniądze. W nocy został skrócony o głowę... Ten sposób zabijania jest bardzo popularny wśród mieszkańców terytoriów nad Morzem Niegościnnym. Wierzą oni bowiem, że w głowie drzemie duch człowieka, więc głowy wrogów są odcinane, skalpowane, a następnie wieszane w domach lub przy końskiej uździe.
Sposób, w jaki zabito posła wskazuje na dzikie plemię Taurów. Żyją oni wysoko w górach posługują się niezrozumiałym językiem, a ostatnimi czasy stali się niespokojni, zaczęli być agresywni i atakować gospodarstwa. Sprawcę, na polecenie archonta mają odnaleźć Leochares oraz strażnik Kalligenes...
Powieści Jakuba Szamałka są niewątpliwie ciekawostką i nowością wśród polskich kryminałów. Dążenie autora do pokazania starożytnych Greków zupełnie z innej strony niż ta, którą poznaliśmy na lekcjach historii, godna jest uwagi. Współczesny język, jakim posługują się postaci nie kłóci się w żaden sposób z przyjętą konwencją, nie brak w nim przekleństw, humoru, sarkazmu.
Myślę, że warto zapamiętać sobie to nazwisko, autor uraczy nas zapewnie jeszcze nie jednym, dobrym kryminałem.
/MC/