Moja siostra Rosa. Justine Larbalestier. Bukowy Las 2017
Jak daleko pada jabłko od jabłoni? Jakie geny noszą w sobie zło? Jak wiele zależy od otoczenia? To właśnie nad tym zastanawia się Justine Larbalestier w książce Moja siostra Rosa, w której przedstawia zaskakujący portret dziesięciolatki niemalże z piekła rodem.
„Muszę kontrolować Rose” – tak brzmi pierwszy i najważniejszy z celów siedemnastoletniego Che. Może to dziwne, ale odkąd się pojawiła nic nie wydaje się być normalne. Każde jej słowo, czyn prowadzą do jednego – do zła. I to właśnie Che musi się z nim zmierzyć. Jest tylko jeden problem. Che, mimo iż bardzo nienawidzi siostry, równie mocno ją kocha. Na dodatek nie wszyscy chcą uwierzyć, że dziesięciolatka jest zdolna do złego. Od urodzenia gra przed całym światem po to, aby zdobyć to, czego pragnie. I zdobywa. A wszystko to przez dwulicowość młodej Rosy – dzięki jej uroczym dołeczkom, które ukazują się wraz z oszałamiającym uśmiechem i trzepoczącymi rzęsami oraz złotymi lokami, a także wyjątkową inteligencją, brakiem empatii, zdolnością manipulowania ludźmi, a przede wszystkim żądzą krzywdzenia innych. Sądzi, że nie byłaby w stanie zabić. Z pewnością jeszcze nie teraz.
Pisarka niezwykle prawdziwie przedstawia Rose, gorzej jest niestety z głównym bohaterem. Z jednej strony ćwiczy boks, wydaje się być silnym i opanowanym, z drugiej jest niezwykle płochliwy, czasami ograniczony, by nagle olśnić nas swoją inteligencją. Dosyć ciekawe jest natomiast ukazanie zmagań Che z dorosłością – pierwsze zauroczenie, próba opanowania własnej fizyczności, pierwsze dylematy, kłamstwa, bunty, ale niestety zajmuje to zbyt wiele miejsca w książce i z czasem nieco nudzi. Niekiedy trudno uwierzyć w tę postać, chociaż możliwe, że nie mieliby problemu z tym nastoletni czytelnicy.
Autorka skrywa przed nami całą prawdę. Jednak od początku można się co nieco domyślić, zwłaszcza, że wiele podpowiada nam sama Rosa, co bardzo intryguje. Ostatnie sto stron zdecydowanie pochłania, z każdym słowem akcja nabiera tempa, chociaż czasem wydaje się, że Larbalestier brakuje już pomysłów na niektórych bohaterów, a pewnych spraw nawet nie roztrząsa. Finał powieści jest zastanawiający, pozostawia w niepewności, co bardzo mi się spodobało. Trudno powiedzieć coś więcej o fabule, aby nie odebrać przyjemności czytania, ale dodam, iż bardzo interesującym przypadkiem są rodzice, którzy razem z Rose i Che tworzą nowoczesną rodzinę – w ciągłym biegu, na walizkach, bez większej więzi emocjonalnej.
"Jedna z najlepszych książek dla młodych czytelników wydanych w roku 2016 w USA" – takie zdanie można przeczytać na okładce i faktyczne muszę przyznać, że jest to idealny młodzieżowy thriller psychologiczny, bardzo dobry zresztą, bez krwawych szczegółów, za to pełen napięcia i dreszczy. Wydaje się być świetnym tytułem, na pierwsze spotkanie z tym gatunkiem literackim. Książka włącza czytelnika do akcji, a zakończenie zupełnie zmienia spojrzenie na tę historię. Zatem warto poznać jej wnętrze i wytrwać do ostatnich stron.