Mgnienie. Marcel Woźniak. Czwarta Strona 2017
W czerwcu tego roku mieliśmy okazję spotkać się po raz pierwszy z toruńskim policjantem – Leonem Brodzkim. Spotkanie z tym twardym, doświadczonym i bardzo charakternym gliną, dane nam było za sprawą premiery debiutanckiej powieści kryminalnej Marcela Woźniaka pt. Powtórka, która bardzo szybko stała się jedną z najgorętszych premier lata, jak i też rozbudziła wielkie apetyty czytelników na ciąg dalszy. I oto dziś, w niespełna pół roku od tamtego czasu, Woźniak oferuje nam ową kontynuację. Przyjrzyjmy się zatem tej opowieści nieco bliżej i odpowiedzmy na pytanie, czy kontynuacja dorównuje pierwszej odsłonie cyklu, czy też być może ją przewyższa?
Fabuła Mgnienia skupia się na wydarzeniach rozgrywających się bezpośrednio po spektakularnym finale pierwszej opowieści o Brodzkim i jego zmaganiach z psychopatycznym mordercą – Heraklitem. Tym razem policjant staje raz jeszcze do mrożącej krew w żyłach konfrontacji z bratem pojmanego mordercy, który za główny cel stawia sobie ukaranie, wyniszczenie i doprowadzenie toruńskiego gliny na skraj szaleństwa, a czyni to poprzez porwanie jego ukochanej córki Sary. Rozpoczyna się walka z przebiegłym przestępcą, jego pomocnikami, ale też z każdą upływającą chwilą, z którą maleją szanse na przeżycie dziewczyny. By uratować córkę i wyrównać rachunki z drugim z psychopatycznych braci, Brodzki będzie zmuszony raz jeszcze cofnąć się do trudnej i bolesnej przeszłości własnej rodziny...
Z kontynuacjami bywa zazwyczaj tak, iż w 80% przypadków są tworzone nieco na siłę i nie potrafią wzniecić sobą raz jeszcze tak spektakularnego płomienia czytelniczego zaintrygowania, jak miało to miejsce za pierwszym razem. Na szczęście są wyjątki od tej reguły i tak też jest w przypadku książki Mgnienie. Otóż autor zafundował nam tu bardzo ciekawą i niejednoznaczną opowieść o dramatycznych losach komisarza Leona Brodzkiego. Opowieść wypełnioną akcją, silnymi emocjami, pokaźną dawką psychologii i filozofii, jak i też czarnego, ciętego humoru, który osobiście uwielbiam. Z drugiej strony jednak książka ta jest w swym charakterze zupełnie inna od Powtórki, w zasadzie w każdym względzie. Inni są bohaterowie, z Brodzkim na czele, inne punkty nacisku na kluczowe aspekty fabuły i inne jest też w znacznym stopniu miejsce akcji, choć Toruń wciąż odgrywa tu kluczową rolę. I w mej ocenie właśnie w owej inności i odmienności tkwi siła tej opowieści, która wydaje się być kontynuacją czegoś doskonale nam już znanego, ale jednak ukazywanego tu w zupełnie innym świetle...
O ile w przypadku Powtórki to Toruń był głównym miejscem wydarzeń, tak tym razem miasto dzieli ów pole wspólnie z nadmorskim Darłowem. Z jednej strony raz jeszcze mamy okazję podziwiać bardziej i mniej znane zakątki miasta Kopernika, poznawać codzienność jego mieszkańców i czasami dość specyficzny sposób bycia, z drugiej zaś odkrywamy magię Darłowa i okolic, które w tym przypadku mają w sobie coś z urokliwej bajki o miejscu, jakich we współczesnym świecie już nie ma. I gdybym miała wybierać, to tym razem chyba właśnie ta nadmorska miejscowość wywarła na mnie większe wrażenie, na które to składa się cisza, pustka, spokój i bardzo wyjątkowi mieszkańcy tego miasta, na czele z niemalże nadmorskim alter ego Brodzkiego w osobie miejscowego komisarza policji – Rolanda Bryka, a także pewnej wyjątkowej, rezolutnej i bardzo tajemniczej dziewczynki z aparatem w ręku. I nawet jeśli ktoś nie do końca być może gustuje w kryminałach, to choćby dla opisów tych dwóch miast naprawdę warto zatopić się w lekturze tej książki – zapewniam!
Adrenalina, wielka przygoda, intelektualna rozrywka śledcza i zetknięcie się z przerażającą przemocą, ale także i nie mniej okropnymi ludzkimi postawami – oto co niesie nam sobą lektura tej powieści. Jednocześnie jednak znajdziemy tu coś, czego dotąd nie było, a jeśli już to w śladowej ilości, w pierwszej części tego cyklu. Tym czymś jest potężna dawka melancholii i refleksji nad życiem człowieka, jego naturą, odwieczną walką dobra ze złem i karą za grzechy, za które kiedyś trzeba odpokutować. Autor oferuje nam te przemyślenia w postaci dialogów, ale także i otwartych tylko dla nas przemyśleń głównego bohatera, które to czasami wydają się mówić nam o nim więcej, aniżeli jego czyny. Myślę, że to bardzo intrygująca odsłona tej książki, czyniąca ją w mej ocenie bardziej mroczną, ale też i wyróżniającą się spośród szeregu innych pozycji tego gatunku. Tym samym Marcel Woźniak znalazł swoje własne, indywidualne i właściwe miejsce w polskiej literaturze kryminalnej.
By jednak nie było tylko i wyłącznie tak pięknie, pozwolę sobie wlać tutaj także i kroplę dziegciu. Dialogi, które nie zawsze są takie, jakich bym oczekiwała. Mam tu na myśli nazbyt wzniosłe, teatralne i przez to też nie do końca chyba autentyczne wymiany zdań pomiędzy dwoma bohateram. Wydają się one nieco za bardzo dramatyczne, przerysowane, jak i też nazbyt poprawnie literacko i językowo względem potrzeb, zwłaszcza w przypadku wymiany zdań pomiędzy dwoma policjantami, którym powinno być daleko do naukowej ogłady.
Drugie spotkanie z Leonem Brodzkim uznaję za bardzo udane. To świetna literatura w bardzo charakterystycznym stylu, który mi osobiście bardzo odpowiada. I być może nie odważę się na stwierdzenie, iż książka ta jest lepszą od Powtórki, ale z pewnością co najmniej równie dobrą. Polecam z pełnym przekonaniem, zaś sama oczekuję już premiery trzeciej części cyklu, która to będzie nosić tytuł Otchłań!