Matematyka...i już!. Richard Elwes. PWN 2013
Pamiętacie kryminalny serial telewizyjny o tytule „Wzór”, opowiadający o genialnym młodym profesorze matematyki, który potrafił obliczyć w matematyczny sposób, gdzie będzie znajdować się kolejne miejsce zbrodni? Jak się okazuje, matematycy naprawdę teoretyzują praktycznie na każdy temat. Książka Richarda Elwesa „Matematyka ...i już!” odkrywa matematyczne tło wielu sytuacji z życia codziennego i nie tylko.
Wielu słyszało o teorii gier, ale nie każdy wie, że oparta na efektownej żonglerce wzorami i liczbami królowa nauk dostarcza nam teorii, na których opiera się wiele powszednich czynności. Grafika komputerowa, prognozowanie pogody, organizowanie wyborów, stanie w sklepowych kolejkach, podejmowanie decyzji – to tylko część z 35 niekiedy dziwnych zastosowań matematyki przedstawionych w książce wydawnictwa PWN. W głowie się nie mieści, że statystyka i prawdopodobieństwo to tylko wierzchołek tej matematycznej góry lodowej.
Po przeczytaniu książki, nasuwa się jedno pytanie – co było pierwsze: matematyka ze swymi wzorami, czy wszystkie te aspekty codziennego życia, którymi, według autora, te wzory mają kierować? Wydaje się, że Elwes, określany jako gorliwy popularyzator matematyki, trochę się zagalopował w swojej akcji promocyjnej. To prawda, że matematyka jest majestatyczna, jak na królową nauk przystało. Zgadza się, że jej niewidoczne macki docierają do wielu aspektów naszej egzystencji. Ale życie, mimo wszystkich swoich wad, jest piękniejsze od zimnych matematycznych wzorów i beznamiętnych obliczeń, które wywołują emocje tylko u największych pasjonatów.
Koniec końców, książka pokazuje jedynie, że wszystko można analizować w matematyczny sposób. Nie oznacza to jednak, że wszystko co robimy zależy bezpośrednio od skomplikowanej matematyki. To matematycy dążą do obiektywnego opisania naszego świata przy pomocy tysięcy liczb, o których zwykły śmiertelnik nie ma pojęcia. Bo czy przeciętny Kowalski zdaje sobie sprawę, że surfowanie po Internecie sprowadza się do skomplikowanych działań na macierzach i wektorach, które następnie ułatwiają internetowym wyszukiwarkom wyświetlanie mu na ekranie reklam związanych z tym, czego najczęściej szuka w sieci? A jeśli wie, to czy będzie zainteresowany dokładnym przebiegiem mnożenia tychże macierzy i wektorów? Albo czy wie on, że aby poznać, ile jest możliwych ustawień kolejkowych staczy, należy użyć silni liczby stojących w kolejce osób? Na co mu, do diaska, te obliczenia? Najważniejsze jest przecież wepchnąć się na pierwsze miejsce w kolejce, a słowo ‘silnia’ co najwyżej kojarzyć się będzie Kowalskiemu z silnymi ramionami potrzebnymi do przepychania się w tłumie...
Książka głównie dla entuzjastów matematyki, których nie odstraszą ułamki, wzory i równania. Istnieje jednak szansa, że ktoś powtarzający jak mantrę słowa: „Po co sobie tak utrudniać życie? Nawet nauka tabliczki mnożenia nie jest już konieczna, bo każdy ma kalkulator w swoim telefonie”, po lekturze książki Richarda Elwesa dowie się kilku interesujących faktów.
Michał Surmacz