Czy zdarzyło się Wam kiedyś czytać powieść, której głównym bohaterem jest zombie? Jasne, że tak, odpowiecie. Czy zdarzyło się Wam kiedyś czytać powieść, w której występują ludzie, krasnoludy, czarodzieje oraz władcy świata i wszechrzeczy? Co za pytanie, oczywiście, że tak. A czy w takim razie zdarzyło się Wam kiedyś czytać powieść, której głównym bohaterem jest zombie, ale w której występują też ludzie, krasnoludy, czarodzieje oraz władcy świata i wszechrzeczy? Hmmm… Coś by się pewnie znalazło. A czy w takim razie czytaliście kiedyś powieść, w której zombie, ludzie, krasnoludy, czarodzieje oraz władcy świata i wszechrzeczy wplątani zostają w porachunku mafijne rodem z Ojca chrzestnego oraz próbę zagłady tegoż świata i tychże wszechrzeczy? W dodatku powieść, którą czyta się, jakby napisał ją Terry Pratchett, ale wcale nie została napisana przez Terrego Pratchetta?
Jeżeli podobnie jak ja jeszcze nigdy nie trafiliście na podobną mieszankę, koniecznie sięgnijcie po Martwe ciało Mavericka. Mieszanka jest przezabawna, wciągająca i napisana z niezwykłą lekkością.
Czytelnikom serdecznie polecam, a autorce serdecznie gratuluję!