Ojciec: Alistair
Matka: Eleanor
Dzieci: Henry i Melanie
Pies nieokreślonej rasy: Kapitan W.E. Johns
Miejsce zamieszkania: Kirribilli, przedmieścia Sydney.
Oto najprawdopodobniej najnormalniejsza rodzina na świecie. Do momentu, gdy pewnej piątkowej nocy na świat przychodzi Barnaby. Najmłodszy syn państwa Brocket – dziwoląg, odmieniec, za wszelką cenę zwracający na siebie uwagę, Barnaby Brocket. Chłopiec, który, nazwijmy rzecz po imieniu, nie przestrzega jednego z najbardziej podstawowych praw, prawa grawitacji. Fakt ten przysparza mnóstwa kłopotliwych i niezręcznych sytuacji, wzbudza m.in. oburzenie i niechęć, chorobliwą ciekawość i obsceniczny śmiech, o czym przekonuje się na własnej skórze Eleanor kiedy zabiera syna na spacer po okolicy. Skrajne reakcje wzbudza unoszący się nad nią Barnaby. Sąsiedzi zniesmaczeni są tym, co widzą, odwracają się więc na pięcie, z twarzą pełną pogardy, która urozmaica i tak już skromny zakres mimiki, okazują zgorszenie.
Przewrotny tytuł książki Johna Boynea sugeruje nam, iż życie latającego ośmiolatka, pomimo przykrości jakich zaznał, nie jest pasmem nieszczęść usłanym cierpieniem i smutkiem, lecz wspaniałą, czasem niebezpieczną podróżą, w którą młody bohater zawsze gotów jest wyruszyć. Natomiast poczucie humoru autora wraz z rewelacyjnie je oddającymi ilustracjami Olivera Jeffersa w cudowny sposób otwierają przed nami świat, w którym:
-Wspomniany już pies niewiadomej rasy i o dźwięcznym imieniu Kapitan W.E. Johns nie udaje się wcale do ogródka za potrzebą, czy żeby zaznaczyć swój teren, on mianowicie spuszczony ze smyczy biegnie w jakichś tam swoich prywatnych sprawach
-Pan Alistair Brocket jak dowiadujemy się już z pierwszych dziesięciu stron, poznaje swoją żonę będąc notariuszem sporządzającym testamenty w firmie Kłopot & Szkoda
-Natomiast Pani Hooperman–Hall, dyrektorka Szorstkiej Akademii dla Niechcianych Dzieci, do której rodzice posyłają najmłodszego syna, błyskotliwie i z iście matczyną troską prezentuje swą tolerancję i wyrozumiałość, zapewniając, że latający chłopiec to nic takiego, że mają tu sześciolatka co skacze jak kangur, jednego co napadł na sklep monopolowy z bronią, a jeszcze inny mówi płynnie po francusku i co? Ona miałaby mieć im to za złe? Ależ skąd!
Napisana subtelnie, prostym językiem, choć może niekoniecznie zawsze zrozumiałym dla dzieci, książka o przygodach „Barnaby’ego latawca” jest chyba bardziej dla mnie. Nie odmawiając jej absolutnie młodszym czytelnikom, których gorąco zachęcam do lektury. Niezmiernie jednak cieszy mnie moment, w którym dane mi było ją przeczytać i postawić na półce obok tak zwanej literatury dla dorosłych.
Boyne napisał historię o latającym chłopcu, który nie bał się być inny. Nie obnosił się ze swoją innością, nie był z niej przesadnie dumny, ale nie miał też powodu, by się jej wstydzić. Zapytany o to, czy nie jest mu ciężko z tym lataniem odpowiada, że przecież nie wie jak to jest się nie unosić, a kiedy ma sposobność być na chwilę taki sam, jak jego rówieśnicy, w ogóle mu się to nie podoba i jest dziwnie.
Jedni nie znosili jego latania, drudzy uważali, że dzięki temu był raczej wyjątkowy, inni chcieli zrobić z niego cyrkową atrakcję pokazując kolejnego dziwoląga przed rządnym sensacji motłochem. Niektórzy ludzie mu pomogli, kiedy tak bezwiednie dryfował między chmurami, podążając w nieznane, jeszcze ktoś opowiedział mu swoją historię, która przypominała mu własną, komuś pomógł, tęsknił za domem, miał przyjaciół, wysyłał pocztówki do rodziców. Był normalnym chłopcem.
Nowość wydawnicza Dwóch Sióstr, autorstwa irlandzkiego pisarza, znanemu polskim czytelnikom głównie za sprawą głośnego Chłopca w pasiastej piżamie, jest zabawna, wzruszająca, mądra, budująca, ważna i potrzebna i, jeśli zadaniem recenzenta jest tłumaczenie dlaczego, nie jestem recenzentką i niech tak zostanie. Natomiast chciałabym, by przeczytał ją każdy, a przynajmniej każdy kogo znam. Dlaczego? O tym będę rozmawiać tylko z tym, kto przeczyta Lekkie życie Barnabye’go Brocketa i powie: „wiesz muszę powiedzieć…”.
Marta Mantaj