Koszmary zasną ostatnie. Robert Małecki. Czwarta Strona 2018
Jesienią 2016 roku, poznaliśmy pierwszą odsłonę powieściowego cyklu kryminalnego Roberta Małeckiego, opowiadającego o dramatycznych losach toruńskiego dziennikarza śledczego – Marka Benera. Zachwyciliśmy się bez reszty tą opowieścią, łączącą w sobie sprawnie rasowy kryminał z mrocznym thrillerem w jedną, niezwykle intrygującą całość. Dziś mamy okazję poznać ostatnią część trylogii – Koszmary zasną ostatnie, która zamyka wszelkie niedokończone sprawy, ale też odpowiada na wszelkie nurtujące pytania o losy bohaterów cyklu...
Fabuła przenosi nas raz jeszcze do urokliwego, tym razem zimowego Torunia, gdzie wraz z Benerem i jego najbliższymi współpracownikami zagłębimy się w meandry kolejnej skomplikowanej sprawy. Zaginął chorujący na depresję, były urzędnik miejski Jan Stemperski. Wkrótce okaże się, iż sprawa ta wiąże się także z zaginięciem innego mężczyzny. Obie te sprawy prowadzą krok po kroku do odpowiedzi na najważniejsze pytanie w życiu toruńskiego dziennikarza – co stało się przed ośmiu laty z jego będącą w ciąży żoną Agatą?
Najnowsza powieść Małeckiego znamionuje swoją fabułą te oto trzy zasadnicze fakty:
- Stanowi najlepszą, najbardziej intrygującą i najlepiej napisaną pod kątem warsztatowym książkę w dotychczasowym dorobku tego autora.
- Oferuje najmroczniejszą, najbardziej poruszającą i najmocniejszą pod względem zawartych tu emocji, odsłonę całej trylogii o toruńskim dziennikarzu.
- Kończy ten cykl w niezwykle porywającym stylu, który znamionuje wielką dojrzałość i mądrość twórczą tego autora.
To fakty, które wg mnie nie podlegają dyskusji i które z pewnością znajdą uzasadnienie w oczach każdego czytelnika, który dobrnie do ostatniej strony tej książki, zamknie ją i raz jeszcze wspomni emocje i wrażenia, jakie towarzyszyły mu przez te dwa ostatnie lata, gdy to emocjonował się losami Marka Benera i jego zaginionej żony...
W powieści znajdziemy absolutnie wszystko to, czego tylko moglibyśmy oczekiwać od intrygującej historii. Począwszy od bardzo złożonej, świetnie poprowadzonej i nieprzewidywalnej osi wydarzeń, poprzez charakterne postacie, a skończywszy na umiejętnie dozowanej proporcji scen natury statyczno-psychologicznej, wobec scen wypełnionych akcją, walką, stawaniem oko w oko ze śmiercią. To z kolei przekłada się na niesamowity klimat tej zimowej opowieści, w którym dominuje nie biel, lecz przede wszystkim czerń i szarość.
Lektura oferuje nam także fascynujące spotkanie ze wspaniałymi bohaterami, których z jednej strony tak dobrze już znamy, z drugiej zaś jednak wciąż potrafią nas oni czymś zaskoczyć. Najdobitniej widać to na przykładzie samego Benera, który tylko czasami przypomina tego, mimo tak wielkiej życiowej tragedii, wciąż pogodnego człowieka z pierwszego tomu cyklu, zaś znacznie częściej niezwykle samotnego, zmęczonego, zgorzkniałego i gotowego poddać się w swej walce mężczyznę. I choć ostatecznie "robi co powinien", to jednak samo to zderzenie obecnego Benera z tym sprzed kilka lat, wywiera piorunujące wrażenie.
Myślę, że chyba nie można było wyobrazić sobie lepszego zamknięcia trylogii Roberta Małeckiego, aniżeli to zaoferowane nam przez Koszmary zasną ostatnie.