Gdy zmrok zapada J. L. Horsta zabiera nas do początków kariery Williama Wistinga, głównego bohatera kryminałów norweskiego mistrza.
Wisting, który nie jest jeszcze śledczym, przypadkowo odkrywa trop prowadzący do sprawy sprzed lat. W międzyczasie dochodzenie w innej, lokalnej sprawie napadów i kradzieży samochodów zostaje przejęte przez bardziej doświadczonych kolegów. Wisting, ograniczając sen i korzystając z anielskiej cierpliwości żony, która spędza całe dnie z maleńkimi bliźniakami, zaczyna prowadzić prywatne śledztwo.
Mistrzowsko napisany, trzymający w napięciu i pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji kryminał, który nie zawiedzie żadnego miłośnika tego gatunku. Wspaniale zarysowana postać głównego bohatera, którego rozwój jako policjanta jest pokazany w typowy dla Horsta sposób – oszczędnie w słowach, ale wymownie. Norweska zima, tuż przed Bożym Narodzeniem stanowi rewelacyjną scenerię do historii pewnego zabytkowego samochodu, który nosi ślady kul i został znaleziony przez Wistinga w starej szopie. Czy uda się wyjaśnić tak odległą sprawę? I czy to możliwe, iż jest ona w jakiś sposób powiązana z przestępstwem, nad którym pracuje wydział? Ja już wiem.