Fotograf w podróży. Piotr Trybalski. Wydawnictwo Helion 2012
Jaki aparat wybrać spośród gąszczu reklamowanych modeli? Jak dopasować go do naszych potrzeb? Jaki kupić obiektyw i jak go montować? Jak dobrze zaplanować porę i czas wyjazdu w egzotyczne miejsce? Jakie akcesoria są absolutnie niezbędne i muszą znaleźć się w plecaku? Jak obcować z ludźmi których napotkamy na swej drodze, by Ci zamiast pozować, po prostu stali się integralną częścią zdjęcia? Na te i pozostałe 1000 pytań jakie niewątpliwie nasuwają się początkującym adeptom fotografii starannie i z najmniejszymi detalami stara się odpowiedzieć Piotr Trybalski w swoim „Fotografie w podróży”.
I czyni to z niezwykłym zaangażowaniem, bez sztucznego zadęcia czy wyższości, na jaką mógłby sobie pozwolić fotograf jego formatu: „Nie noszę specjalnych kamizelek z tysiącem kieszonek na „niezbędne akcesoria”, uważam to za skrajny obciach. Pasjami odrywam metki z toreb i plecaków, staram się nie ubierać jak turysta, ale jak normalny, przeciętny człowiek. […] Anonimowość, przezroczystość – to prawdziwi przyjaciele fotografa”.
Trybalski to dziennikarz, podróżnik, nawet płetwonurek (w poradniku także osobny rozdział poświęcony zdjęciom podwodnym), ale przede wszystkim fotografik. Publikował w takich tytułach jak „Wprost”, „Przekrój”, „Podróże” czy „National Geographic Polska”. Był współorganizatorem ekspedycyjnych wypraw do Australii, Wenezueli, Nepalu i na Madagaskar. Na co dzień prowadzi portal „Fotograf w podróży” dla podróżujących z aparatem, organizuje też Festiwal Podróżników „Trzy żywioły”, zatem zdecydowanie wie co mówi. Rzecz jasna tego typu publikacja nie mogłaby obejść się bez zdjęć, ilustrujących to, o czym opowiada autor. Są i one. Dużo. Do tego starannie opisane, niesamowite pod względem tematu, kontrastów i kolorystyki. Po prostu szalenie ciekawe.
Czytając tę książkę aż ma się ochotę wyciągnąć mapę, załadować baterie w aparacie, spakować plecak i ruszyć na podbój świata. W tym wypadku nie jest to jednak aż tak proste. W końcu nie planujemy wycieczki do Szczyrku. Choć początkujący fotograficy jak najbardziej mogą od niego zacząć, by potem (już opierzeni, z niezbędnymi umiejętnościami) ruszyć na drugi koniec świata. Trybalski nie zapomina wspomnieć o niebezpieczeństwach w swojej pracy, choćby. o specyfice fotografowania dzikich zwierząt albo krajów z innego kręgu kulturowego, np. muzułmańskich. Niby oczywiste, jednak warto przeczytać jeśli nigdy się nie próbowało i jest się w tym temacie laikiem. Podsumowując: czytamy jak przygotować się do wyjazdu, jak fotografować miejsca, ludzi i zwierzęta, jak zachowywać się w innej kulturze, jak zrobić dobre zdjęcia w górach/ jaskini/ pod wodą czy na pustyni, i (co równie ważne) jak umiejętnie opracować, skatalogować, a potem może nawet sprzedać efekty naszej pracy. Czytamy, wchłaniamy, żegnamy się ze znajomymi i rodziną i… ahoj przygodo!
Jedyna wada? Książka pretenduje do miana „Inspirującego przewodnika po świecie reporterskiej fotografii podróżniczej”, ale wydana jest w formie zniechęcającej do zapakowania jej do plecaka. Ciężki papier i niestandardowe wymiary skutecznie odstraszają w momencie, gdy planujemy długą wyprawę i każdy gram jaki mamy zamiar nosić na plecach podczas wędrówki naprawdę MA znaczenie. Jest jednak wytłumaczenie tego zabiegu. Gdyby nie tego rodzaju papier, zdjęcia niechybnie straciłyby wiele na swej jakości, a to byłaby niepowetowana strata. Zatem nie wiem jak Państwo, ale ja wybaczam.
Anna Solak