Ciemno, prawie noc. Joanna Bator. W.A.B 2013
Alicja Tabor to dziennikarka, która z racji wykonywanego zawodu i osobistych przejść musiała okrzepnąć i oswoić się ze złem tego świata. W redakcji w której pracuje nazywają ją Alicją Pancernikiem, tak bardzo jest odporna na wzruszenia, zahartowana niemalże jak stal. Mało kto wie, że to tylko pozory. W głębi duszy nigdy do końca nie uporała się z demonami przeszłości, które powrócą w momencie, gdy przyjdzie jej powrócić w rodzinne strony pisząc reportaż o dzieciach ginących w tajemniczych okolicznościach. Andżelika, Patryk i Kalinka zaginęli bez wieści, samozwańczy prorok Jan Kołek i jego równie przypadkowy następca Jerzy Łabędź opanowali umysły mieszkańców, a sama Alicja stopniowo poznaje prawdziwe losy swoich rodziców, starszej siostry i sąsiada.
Pospiesznie zatrzasnęłam za sobą drzwi, ale wewnątrz nie czułam się bezpieczniej. Ten dom był pełen intensywnych zapachów, jakby nagromadzony tu czas zaczął się teraz psuć, jak jedzenie w otwartej lodówce. Rano czułam naftalinę i świeżą ziemię, teraz fermentujące owoce, podszytą rozkładem woń, jaka unosiła się nad szklanym słojem pokrytym gazą, w którym przed laty moja siostra próbowała zrobić wino z dzikich jeżyn, cukru i cynamonu. Tych kilka rzeczy, które przywiozłam ze sobą, sportowa torba, komputer, drobiazgi na nocnej szafce, sprawiało wrażenie intruzów. Ten dom mnie nie chciał. Ściany napierały na mnie, sufit obniżał się jak obciążony wodą tropik namiotu, smród fermentujących owoców nasilał się i zrobiło mi się niedobrze. Czułam obrzydliwy posmak pizzy, którą zjadłam w centrum handlowym, przypomniały mi się szalone oczy Dawida i jego włosy jak popiół, poszarzałe ciało miedzy połami szlafroka w owieczki. Dlaczego ciągle tu tkwiłam? Mogłam pojechaćna dworzec i poczekać na pierwszy poranny pociąg do Wrocławia, a tam wsiąść w ekspres do Warszawy. Bałam się, że zaraz zwymiotuję, i gwałtownie otworzyłam okno. Obluzowany uchwyt został mi w dłoni, kolejny dowód postępującego rozkładu.
Mroczny Wałbrzych w cieniu Zamku Książ po raz kolejny staje się miejscem akcji powieści Joanny Bator. „Ciemno, prawie noc” ma wiele punktów wspólnych z doskonale przyjętymi przez krytyków i czytelników „Piaskową Górą” i „Chmurdalią”, jednak to książka dojrzalsza. Nic więc dziwnego, że została nominowana do tegorocznej literackiej Nagrody Nike, gdzie ostatecznie wygrała pokonując tak silnych przeciwników jak „Morfina” Szczepana Twardocha, „Cwaniary” Sylwii Chutnik czy „Noc żywych Żydów” Igora Ostachowicza.
„Ciemno, prawie noc” to pomieszanie kryminału i powieści gotyckiej z inteligentnym, czarnym humorem i pastiszem. W tle wydarzeń obserwujemy karykaturę polskiego społeczeństwa, które dzieli się na „wrogów” i „przyjaciół” Kościoła, proroków „prawdziwych” i „fałszywych” a także na „dobrych” i „złych” patriotów. Jest więc i strasznie i śmiesznie zarazem, a każda kolejna strona wciąga i przykuwa na dobre. Z czystym sumieniem polecam zarówno wiernym fanom prozy Bator, jak i tym, którzy jeszcze o niej nie słyszeli. Pora nadrobić te zaległości, bo wygląda na to, że każda kolejna powieść będzie lepsza od poprzednich i po prostu szkoda byłoby to stracić.
Anna Solak