Wielki, brzydki, pokryty bliznami, do tego niezwykle niebezpieczny i pochodzący zza południowej granicy. Czyżby kolejny tom przygód Koniasza? Nie tym razem! Miroslav Żamboch prezentuje przed wami nowego bohatera w powieści Bez Litości.
Bez Litości to kolejna książka Miroslava Żambocha wydana w zintegrowanym cyklu, za który odpowiada wydawnictwo Fabryka Słów. Warto wspomnieć, że jest to już trzecie wznowienie tego tytułu, które pierwotnie zostało wydane na polskim rynku w 2006 roku.
Akcja książki umiejscowiona została w tym samym uniwersum, co Cykl o Koniaszu, jednak tym razem przyjdzie nam poznać całkowicie nowego bohatera, którego losy będziemy mogli śledzić. Bakly, bo tak ma na imię, jest byłym gladiatorem, a obecnie trudzi się równie niełatwym i niebezpiecznym zawodem najemnika. Już od początku daje się poznać jako bohater tragiczny. Jego burzliwa przeszłość zostawia mu na karku spory dług rodowy oraz męczące koszmary i wspomnienia, które regularnie zwalcza wysokoprocentowymi napojami.
Pod względem cech niejako przypomina, znanego nam już dobrze Koniasza. Wysoki, sprawny, umięśniony (jednak w tym przypadku dużo bardziej), pokryty bliznami i z dyskusyjną urodą. Do tego niezwykle niebezpieczny. Jednak to, co najbardziej ich wyróżnia to sposób radzenia sobie z problemami. Koniasz polega w większości na sprycie i przebiegłości, z kolei Bakly najbardziej ufa swoim mięśniom i podchodzi do zadań w sposób bardziej bezpośredni. Niestety w tym starciu zdecydowanie przegrywa z Koniaszem. Jego toporny sposób myślenia i niejako prostota umysłu czyni z niego dużo mniej ciekawą postać, a jego dalsze działania można z łatwością przewidzieć. Brakuje mu chociażby błyskotliwości i głębi charakteru, którą możemy obserwować u Koniasza.
Braki w złożoności na szczęście, chociażby częściowo nadrabia przedstawiony świat. Tym razem teatrem działań jest Strefa, czyli miejsce, w którym obowiązują odrębne przepisy dotyczące wielu kwestii prawnych, głównie dotyczące kwestii gospodarczych. Wolnocłowe, portowe miasto przyciąga więc zarówno wielu kupców pragnących szybko się wzbogacić, jak i przemytników, którzy marzą o dokładnie tym samym. Nie zabraknie więc intryg politycznych, spisków, porachunków czy wojen gangów. Zdecydowanie wpływa to pozytywnie na odbiór książki poprzez stworzenie kompleksowego tła pod trwającą akcję. Szkoda tylko, że główny bohater odstaje i da się wyczuć lekko zmarnowany potencjał, który starają się zapełnić postacie poboczne, ale ich wątków jest po prostu za mało. Szczególnie żałuję, że postać Ochinota, wiecznie pozytywnego buchaltera, była przedstawiana dosyć sporadycznie.
To, co z kolei jest mocnym punktem Bez Litości, to wartka akcja. Fabuła dosyć szybko się rozkręca i niemal zawsze coś się dzieje. Nie ma mowy o przydługawych opisach i przeciągniętych dialogach. Bakly dynamicznie postępuje w swoich założeniach, a problemy rozwiązuje tak jak najlepiej umie, czyli szybko i brutalnie. Książka obfituje więc w liczne opisy scen walki, chociaż okazjonalnie pojawią się też bardziej subtelnie opisane momenty jak: wspomnienia, historie postaci, zależności polityczne, gospodarka czy nawet wątki miłosno-erotyczne.
Podsumowując. Bez Litości to dosyć prosta, lecz sprawnie napisana książka. Zdecydowanie przypadnie do gustu osobom, które lubują się w brutalniejszych, bardziej męskich i żwawo poprowadzonych historiach. Jeżeli podobał się wam Cykl o Koniaszu, to ta propozycja od Żambocha również was nie zawiedzie.