Koronki z płatków śniegu. Gabriela Anna Kańtor. Wydawnictwo Mg 2017
Saga rodzina to jedna z najwspanialszych, najbogatszych i najpiękniejszych odsłon literatury, jaką tylko można sobie wyobrazić... Otóż opowieść o losach danej rodziny ukazywanych na przestrzeni kolejnych dziesięcioleci, czy też nawet całych wieków, opisuje nie tylko barwne i burzliwe wydarzenia z życia jej bohaterów, ale także i fascynujące przemiany świata, od technologicznych, poprzez polityczne, a na społeczno-kulturowych skończywszy, które to rozgrywają się wprost na naszych oczach... Saga to także rozmach, bogactwo wątków, lokacji i postaci, które pozwala na kreowanie niezwykłych historii, rozpalających wyobraźnię w nas - czytelnikach. Z tego też względu z wielką radością zasiadłam do lektury powieści pt. "Koronki z płatków śniegu", autorstwa Gabrieli Anny Kańtor, która to w książce tej dzieli się piękną i wzruszającą opowieścią o swojej wielopokoleniowej familii...
Zbiorowym bohaterem tej książki jest rodzina Ruczajów, której to burzliwe, ale przy i wielce fascynujące losy śledzimy na przestrzeni okresu 1864–2015, podążając tym samym ku kresowemu Polesiu, granicznej ziemi śląskiej oraz współczesnej Małopolsce. Tam oto przychodzi nam przeżywać wielkie sukcesy, nie mniejsze tragedie oraz zwykłe i codzienne perypetie bohaterów, których to losy, tak jak i każdej rodziny, wypełniają niezwykłe emocje z miłością, pożądaniem, zdradą i szczęściem, na czele... U boku Juliusza, Pawła, Oresta, Anny, Kornelii, Heleny i wielu, wielu innych bohaterów tej historii, obserwujemy nie tylko losy familii Ruczajów, ale także dzieje nierozerwalnie z nimi związanego Śląska, jak i całej Polski, która to w obliczu zniewolenia, wojen, kruchej wolności i wreszcie trwałego dostatku, decydowała także o losach bohaterów tej opowieści...
Największym zaskoczeniem przy lekturze tej książki jest niewątpliwie jej intrygujący, niecodzienny i bardzo inteligentny układ. Układ ukazujący losy rodziny Ruczajów nie tylko w bardzo luźnym i nie chronologicznym układzie czasowym, ale także za pomocą swoistego dziennika/pamiętnika z jednej strony, z drugiej zaś za pomocą pełnokrwistej powieści obyczajowej. I tak oto uświadczymy tu zarówno porywających scen, fascynujących dialogów, najprawdziwszych emocji, jak i bogatej porcji materiału źródłowego, odnoszącego się do miejsc, dat, imion i nazwisk, które dodają tej opowieści prawdy, realizmu, poczucia tego, że wszystko to wydarzyło się naprawdę. Co ważne, autorce udało się osiągnąć tu swoisty złoty środek pomiędzy powieściową atrakcyjnością, a dziennikarskim opisem dziejów swojej rodziny, który tym samym sprawia iż książka ta zachwyci miłośników obu tych kategorii literackiej prozy.
Koronki z płatków śniegu to książka, która oferuje sobą wiele znaczeń, treści, emocji, jak i również sposobności do postrzegania tej pozycji. Dla niektórych czytelników będzie to fascynująca relacja o losach wielopokoleniowej rodziny, dla innych okaże się historią o Śląsku, zaś dla co poniektórych wspaniałą i barwną opowieścią o losach naszego kraju, ukazanych z perspektywy poszczególnych pokoleń familii Ruczajów. Dla mnie jest to jednak przede wszystkim niezwykle wzruszająca i przepełniona wielką mądrością historia o silnych, trwałych i mądrze pielęgnowanych więzach rodzinnych. Więzach zbudowanych na miłości, szacunku, wpojonej od maleńkości atencji dla starszych pokoleń... To cechy, które dziś rzadko się spotyka i które przez to imponują nam tu tym bardziej, budząc nasze ciepłe uczucia względem bohaterów i autorki tej powieści. Czytając tę powieść zaczyna się bowiem bardziej doceniać także i własną rodzinę, która mimo banalności tego stwierdzenia, naprawdę jest w życiu najważniejsza.
Ważną rolę w tej opowieści odgrywa także czas, który nieubłaganie pędzi do przodu, zabierając za sobą kolejne pokolenia, jak i również przynosząc w ich miejsce nowe życie... Ta ulotność lat, młodości i miłości pomiędzy kochającymi się ludźmi jest tutaj bardzo widoczna, a co za tym idzie silnie oddziaływająca także i na nasze emocje. Czas ten wpływa także na samą formę narracyjną tej książki, której to fabuła pędzi do przodu z wielką prędkością, poświęcając każdemu z bohaterów jedynie dłuższe lub krótsze, ale tylko chwile. I tak oto płyniemy przez kolejne lata, dekady, ćwierćwiecza z życia naszych bohaterów, po to by poznać losy ich dzieci, wnuków, prawnuków... To zrozumiałe, naturalne i jak najbardziej normalne zjawisko, które to jednak gdzieś tam w głębi naszej głowy budzi żal, smutek, sprzeciw wobec tego, jak pookładany jest ten świat.
Książka ta niesie sobą niepowtarzalne i silne emocje, począwszy od uśmiechu, radości i autentycznego szczęścia, a na smutku, żalu i łzach na policzkach, skończywszy. Trudno by było inaczej, skoro lektura ta odzwierciedla najprawdziwsze życie w piekielnie trudnym, dramatycznym i skomplikowanym świecie, jakim to był schyłek XIX i cały XX wiek, zwłaszcza dla nas - Polaków. Losy ludzi z krwi i kości, którzy kochali, mieli marzenia, budowali domy i zakładali rodziny, po to by następnie pożegnać się z tym wszystkim za sprawą wielkiej polityki, choroby, nieubłaganej starości i śmierci... Wbrew pozorom nie brakuje tu jednak i sporej dawki humoru, który przeplata się nieustannie przez losy familii Ruczajów, fundując nam tym samym raz po raz naprawdę świetną rozrywkę. To piękna, mądra, pouczająca i przy tym niezwykle barwnie opisana wielopokoleniowa historia, której poznawanie i odkrywanie strona po stronie, stanowi naprawdę wyjątkowe przeżycie.