Hobbici. Bohaterowie Tolkiena. Lynette Porter. Replika 2012

Hobbici. Liczne wcielenia Bilba, Froda, Sama, Merr'ego i Pippina - Lynette Porter

Tam i z powrotem

 

 

Hobbici J. R. R. Tolkiena przebyli naprawdę daleką podróż z ich ojczyzny, znajdującej się na stronicach opublikowanej w 1937 roku brytyjskiej książki, do rozległego „tam” kin na całym świecie, sprowadzając miliony ludzi „z powrotem” do Śródziemia. W trakcie tej podróży stali się integralnym elementem światowej kultury. Kiedy śledziliśmy ich przygody, wywierali na nas wpływ, wręcz nas zmieniali — ale (wraz z biegiem czasu) sami również nie pozostali niezmienni. Fani hobbitów (ze mną włącznie) mają skłonność do „adaptowania” uko­chanych postaci tak, by pasowały do konkretnego czasu, określonych miejsc i specyficznej kultury — a świat XXI wieku bardzo się różni od opisanego z drobnymi szczegółami i mnóstwem miłości Śródziemia czy Tolkienowskiej Anglii. Jeśli hobbici mają „przeżyć”, muszą się dostosowywać do oczekiwań nowych czytelników, albo — biorąc pod uwagę jeszcze nowsze czasy — odbiorców radia oraz telewizji, publiczności teatralnej i kinowej, a także użytkowników platform elektronicznych — zarówno płyt CD i DVD, jak i mediów strumieniowych oraz ściągalnych z Internetu. Kultura popularna często podlega prostemu darwinizmowi: lawinę oferty rozrywkowej i obrazów XXI wieku przeżyją jedynie do głębi istotne opowieści i ponadczasowe postacie. Jak dotąd hobbici znajdowali się wśród tych „najlepiej dostosowanych do przeżycia”.

Nawet jeśli nie jest się fanem hobbitów, raczej trudno uniknąć kontaktu z informacjami o najsławniejszych Tolkienowskich bohaterach. Hobbici stali się probierzem kultury popularnej, czego dosko­nale dowodzi pewien tydzień w lipcu 2011 roku, kiedy to pojawiali się w wiadomościach z krańcowo różnych dziedzin: w związku z San Diego Comic-Conem (SDCC), wielkim wydarzeniem rozrywkowym, oraz… w oświadczeniach amerykańskich polityków.

Pierwszego dnia Comic-Conu przedstawiciele wiodącej strony internetowej entuzjastów Tolkiena, TheOneRing.Net (TORN), jak zwy­kle mieli sale pełne gości. W ciągu minionych lat w ramach panelu organizowanego na SDCC przez TORN prezentowano najnowsze wia­domości oraz potwierdzone plotki na temat filmowej trylogii Władca Pierścieni (dalej: WP) Petera Jacksona (2001–2003) oraz losów Hob­bita w — najeżonej komplikacjami — drodze do dwóch filmów, które trafią do kin w latach 2012/13. TORN dostarcza fanom najnowszych wiadomości o projektach i profesjonalnym życiu artystów, autorów, aktorów i innych kreatywnych, utalentowanych jednostek, utrzymu­jących w XXI wieku słowa J. R. R. Tolkiena przy życiu.

Czwartek 21 lipca 2011 roku można by nieoficjalnie nazwać „dniem hobbitów” SDCC. Choć do premiery pierwszego z dwóch reżyserowa­nych przez Petera Jacksona filmów o wspólnym tytule Hobbit pozo­stawał ponad rok, fani wypełniający salę balową, w której odbywał się panel TORN-u, ledwie mogli opanować podniecenie. W odróżnieniu od sesji odbywających się w poprzednich latach, kiedy produkcja filmów została wstrzymana i nikt — z Jacksonem włącznie — nie miał pojęcia, kiedy ostatecznie uda się je nakręcić, sesja na konwen­cie z 2011 roku zapełniła się miłośnikami hobbitów. Cliff Broadway, jeden z pisarzy-założycieli TORN-u, z dumą ogłosił oficjalną (już nie spekulatywną) obsadę filmów Hobbit i pokazał najnowsze fotografie z planu, przekazane do publikacji.

Kiedy na ekranie pojawiły się zdjęcia pierwszoplanowego hob­bita — Bilba Bagginsa (granego przez Martina Freemana) — rozległ się głośny aplauz. Fani od razu zaakceptowali Freemana w kostiumie hobbita, włączając w to perukę, spiczaste uszy i duże, owłosione stopy. Zdjęcie ukazywało Bilba stojącego w jego domu w Bag End, który wyglądał dokładnie tak, jak fani pamiętają go z filmów WP. Tłum westchnął jak jeden mąż. Spodziewano się, że za rok na Comic-Conie pokazane zostaną zwiastuny filmu, a najprawdopodobniej pojawią się na nim Peter Jackson lub członkowie obsady. Westchnienie sygnali­zowało także ulgę fanów z faktu, że ukończono już około 20 procent zaplanowanych scen1. Choć Freeman wrócił do Wielkiej Brytanii, aby kręcić ikoniczną rolę doktora Watsona w przygotowywanej przez BBC najnowszej adaptacji Sherlocka Holmesa, fani wiedzieli, że wróci na nowozelandzki plan po zakończeniu pracy nad serialem. Wreszcie filmy Hobbit mogły zostać wpisane do kalendarzy — na grudzień 2012 i 2013. Hobbitomanię można było oficjalnie ogłosić za ponownie rozpoczętą.

[…]

 

Rozdział 1

Kalejdoskop hobbitów

[…]

 

Niektóre adaptacje stawiają sobie za cel realizację określonego gatunku — na przykład parodii. W postaci prozy pierwszą parodią, jaka odniosła sukces, była Bored of the Rings (Znudzeni pierścieniami) autorstwa dwóch redaktorów humorystycznego czasopisma „Harvard Lampoon” — z pierwszym wydaniem w 1969 roku, wznowieniem w latach 90. XX wieku, a następnym: po wejściu do kin trylogii Petera Jacksona[4]. Zmienione zostały tu imiona bohaterów (na Frito, Spam, Moxie, Pepsi itd.) a fabuła została znacznie uproszczona i naszpikowana dowcipami (na przykład zamiast rozdziału: Trzech to już kompania jest: Trzech to kompania, czterech to nudy). Lektura jest zabawna, jeśli zna się typowe dla tego typu parodii „dowcipy dla swojaków”, oryginał oraz potrafi się dostrzegać powiązania między nim a skróconą wersją komediową.

Na początku XX wieku zespół pewnego teatru w Los Angeles stworzył parodię muzyczną pod tytułem Fellowship! (Drużyna!), którą ponownie wystawiał na skutek popytu po roku 2010 — tym razem na scenie w Nowym Jorku. W wersji tej dokonano luźnej adaptacji słów i wydarzeń Drużyny Pierścienia (dalej: DP), zachowując jednak imiona postaci oraz pewne podobieństwo do ich oryginalnych wizerunków. Fellowship! unowocześnia także fabułę, wprowadzając zamiast „fajkowego ziela” hobbitów po prostu „zioło”. Szczególnie Merry troszczy się o to, aby mieć na długą podróż odpowiednią jego ilość. Słowa piosenek zostały pozmieniane za pomocą takich wersów jak: „Może odkryję nowe rzeczy do palenia i zdobędę zaproszenie na imprezkę krasnoludów” — w piosence, którą hobbici śpiewają, myśląc o czekającej ich wyprawie[5]; po tym, jak obaj zostali pojmani przez orków, Merry obiecuje Pippinowi: „będę z tobą do końca, nie przypnij się tylko do mojej ostatniej torebki zioła”[6]. W tym parodystycznym musicalu nawet Balrogowie dostają piosenkę (The Bal­rog Blues)[7], a każdy członek Drużyny jest na wesoło „przypiekany na rożnie” w tańcu i piosence, kiedy na scenie rozwija się opowieść o Frodzie, otrzymującym Pierścień, a następnie godzącym się zanieść go na Górę Przeznaczenia.

----------------------------

[4] Beard, H. N., Douglas, C., Bored of the Rings. Harvard Lampoon, ROC/Penguin, Nowy Jork 1993.

[5]Home’s Never Too Far Away, słowa: K. Holden, J. McCrary, A. Simpson, R. Smith, C. Rouse i P. A. Vogt; muzyka: K. Holden, J. McCrary, C. Rouse i P. A. Vogt, w: Fellowship!, oryginalne nagranie CD, Los Angeles 2004.

[6]The Song of Destiny, słowa: K. Holden, J. McCrary, A. Simpson, R. Smith, C. Rouse i P. A. Vogt; muzyka: C. Rouse i A. Simpson, w: Fellow­ship!, oryginalne nagranie CD, Los Angeles 2004.

[7]The Balrog Blues, słowa: K. Holden, J. McCrary, A. Simpson i P. A. Vogt; muzyka: K. Holden, J. McCrary i A. Simpson, w: Fellowship!, oryginalne nagranie CD, Los Angeles 2004.