Przypadki pewnej desperatki. Magdalena Wala. Czwarta Strona 2015

Przypadki pewnej desperatki - Magdalena Wala

Historia prawie idealna


Kto z nas nie lubi kotleta? Stary, dobry schaboszczak w złocistej panierce, ciepły i pachnący. Jednak odgrzewany traci większość swojej oryginalności.  Tak jest z nową książką Magdaleny Wali pt. „Przypadki pewnej desperatki”, książką pozbawioną wyrafinowanego smaku, ale pachnącą niewykorzystanym potencjałem.


Główną bohaterką jest Julia, opisująca siebie jako typową polską studentkę, mieszkającą wraz z rodzicami. Julia nie uważa siebie ani za specjalnie ładną, ani specjalnie inteligentną – ot, dziewczyna z sąsiedztwa, mijana codziennie w piekarni po bułki na śniadanie. Jednak w autobusie wpada na swojego księcia z bajki, z którym następnie związuje się. Brzmi znajomo? A to dopiero początek!


Julia rozpoczyna pracę na zastępstwo w jednym z wrocławskich gimnazjów. Jednocześnie kontynuuje studia, zajmuje się młodszą siostrą o niespotykanym zdrobnieniu imienia Aleksandra- Andrią - oraz cały czas rozważa sensowność swojego kilkumiesięcznego związku z Pawłem, który zdążył się już oświadczyć. Paweł zdaje się zresztą być Supermenem naszych czasów. W niespotykanie krótkim czasie staje się właścicielem mieszkania, samochodu (co prawda małego Punto, ale jak się okazuje, zdolnego pomieścić pięć osób, ich bagaże oraz dwie klatki na szynszyle) i dworku w okolicach Kielc, jednocześnie pracując i studiując. Julia wraz z miłością swojego życia wyrusza na oględziny dworku, bardzo tym faktem podekscytowana, jako że jest studentką i pasjonatką historii. Na miejscu odnajduje wśród starych pamiątek tajemniczy dziennik pisany przez niejaką pannę Agnetę, pochodzący z początku XIX wieku.


Fabuła książki nie skupia się jednak na tym w sumie najbardziej obiecującym wątku, ale na codzienności głównej bohaterki. Głowę Julii bowiem zaprzątają bardzo codzienne problemy- sesja, natrętna pani dyrektor szkoły, w której uczy historii, czy coraz to nowe pomysły młodszej siostry. Zdaje się być przy tym bardzo odporna na sytuacje stresujące. I tak, gdy przykładowo pada podejrzenie, że zaszła w nieplanowaną ciążę, jej pierwszą myślą nie jest udać się jak najszybciej do lekarza, ale opowiedzieć o fakcie najlepszej przyjaciółce. Paweł oczywiście jest nieświadomy grozy czyhającej nad ich głowami, ale chcąc przyśpieszyć decyzję Julii o ich wspólnej przyszłości, bez jej zgody i wiedzy przenosi jej rzeczy do siebie. Chcąc ją udobruchać, gotuje (!), sprząta (!) i toleruje wszelkie pomysły swojej zakręconej miłości. Julia natomiast mając zapewniona opiekę i wszelkie wygody, wciąga się coraz bardziej w lekturę starego pamiętnika, gdzie losy bohaterki przybierają coraz to bardziej niesamowite oblicza. Panna Agneta marzy o rychłym zamążpójściu, jednak jej plany krzyżuje seria morderstw znamienitych osobowości, w które chcąc nie chcąc, jest w pewien sposób wplątana.


Czytając „Przypadki pewnej desperatki” cały czas tłucze się po głowie jedna myśl- ale to już było… Wrażenie, że momentami już się gdzieś czytało dany wątek, nie ustaje przez całą powieść. Irracjonalne zachowania głównej bohaterki na początku szokują, wprawiają w osłupienie, z czasem zaczynają irytować, ale w trakcie czytania te negatywne odczucia zaczynają tracić na sile. Jeśli czyta się na półprzymkniętych powiekach i nie studiuje się tak wnikliwie każdej historii, książka zaczyna nawet bawić. Owszem, trzeba ją czytać z dużym dystansem, mieć w kieszeni spory zapas rezerwy, ale jeśli od początku założy się dobrą, lekką zabawę niewymagającą skupienia, książka Magdaleny Wali jest jak najbardziej godna polecenia na długie, nudne jesienne wieczory.

 


Weronika Kropieniewicz